EN

1.09.2022, 09:59 Wersja do druku

Jak polecieć bez gołębi

O spektaklu “Hrabal i mężczyzna w oknie” z Teatru Miejskiego w Brnie  na Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Trans/Misje - Trójmorze w Rzeszowie pisze Tomasz Domagała na swoim blogu. 

Sztuką Hrabal i mężczyzna w oknie jestem nieco rozczarowany, ale to może dlatego, że należę do hrabalofilów, nie do końca wybaczających wszelkie próby pobieżnej lektury utworów czeskiego mistrza, a tym bardziej projektów okołobiograficznych, które niczego nowego nie mówią. Niemiecka sztuka Bernharda Setzweina należy, niestety, do tego drugiego gatunku, a opowiada o kerskim donosicielu Dudku, który – przez lata obsesyjnie obserwując żyjącego obok Hrabala – nie zauważył nawet, że ten… umarł. Pomysł w swojej groteskowości w sumie ciekawy, aczkolwiek Setzwein to nie Mrożek, nie umie zbudować na tej podstawie dramaturgii odpowiedniej dla wielopoziomowego arcydzieła. Gwoździem do trumny tego dramatu jest postać Hrabala sama w sobie, pojawiająca się ni stąd ni zowąd w sferze nierealistycznej. Zbudowana jest na jakimś obrazie Hrabala, przetworzonym przez setki tysięcy jego czytelników i wielbicieli, co mogłoby być ciekawym punktem odniesienia. W sensie dramatycznym jednak – i tu jest feler – sprowadza się do nadmiernej eksploatacji powtarzanej do znudzenia w przestrzeni publicznej interpretacji samobójczego skoku Hrabala jako chęci latania z ukochanymi gołębiami. Ta piękna skądinąd anegdota po latach powielania jej w różnych dziełach poświęconych Hrabalowi, stała się raczej zabiegiem w stylu Paulo Cohelho niż symbolem tego, co stanowiło sedno twórczości Hrabala, a więc podniesienia szarej, prozaicznej rzeczywistości do rangi uświęconej pięknem i magią sfery sacrum. Artyści na pospektaklowym spotkaniu opowiadali, że sztuka Setzweina napisana jest białym wierszem, ale przyznam szczerze, że w polskim, solidnym tłumaczeniu Jakuba Pacześniaka, nie dało się tej poezji poczuć, zwłaszcza ze sceny. Winne tu są pewnie przede wszystkim napisy, które trudno podczas szybkiego czytania traktować jako poezję, dodatkowo przecież zawsze wymagającą czasu na namysł.

Co zatem zostało z brneńskiego spektaklu? Solidne aktorstwo Jana Mazaka (Dudek), ciekawa scenografia Jaroslava Milfajta oraz radość ze spotkania z ukochanym Hrabalem. Artystycznych lotów z gołębiami tym razem, niestety, nie było, choć grający pisarza Viktor Skala dwoił się i troił, żeby ptaszyny przyleciały. Bywa i tak.


Tytuł oryginalny

Jak polecieć bez gołębi

Źródło:

Blog DOMAGAŁAsięKULTURY
Link do źródła

Autor:

Tomasz Domagała

Data publikacji oryginału:

27.08.2022