EN

30.04.2024, 15:19 Wersja do druku

Jak hip-hop ogarnął świat

„Dolce Folia”  Le Concert de l’Hostel Dieu i La Cmpagnie Kafig z Francji na XXX Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak.

fot. Gilles Aguilar/mat. organizatora

Niezwykle oryginalnym wydarzeniem XXX BFO był zaprezentowany czwartego festiwalowego wieczoru spektakl muzyczno-baletowy „Dolce Folia”  oparty na muzyce baroku i hip-hopu. W pierwszym momencie takie połączenie może szokować. Ale Le Concert de l’Hostel Dieu i La Cmpagnie Kafig z Francji zaskoczyły widownię, udowadniając, że w gruncie rzeczy te z pozoru odległe gatunki w rzeczywistości są sobie bardzo bliskie. Rytmiczne podawanie poetyckich tekstów,  krótkie zapętlające się frazy łączą te dwa gatunki. Nikomu jeszcze do tej pory nie przyszło na myśl, że ich zintegrowanie w jednym spektaklu może dać tak oszałamiające efekty artystyczne jak w „Folii”. A rzecz narodziła się dzięki wybitnemu, specjalizującemu się w hip-hopie choreografowi  Mouradowi Merzouki ; od dziecka zafascynowanemu tym gatunkiem tańca, artyście, który w swej twórczości nieustannie stara się łączyć hip- hop z różnymi dyscyplinami sztuk- plastycznych, cyrkowych, walki a nawet wizualnymi nie niszcząc przy tym jego podstawowej proweniencji.

Poniedziałkowy spektakl, to w pierwszej części koncert muzyki barokowej emitowanej przy pomocy unowocześnionych elektronicznie  instrumentów z epoki, uświetniony występem przepięknego sopranu  pochodzącej z Kanady Heather Newhouse, kształconej na kilku uczelniach Ameryki i Europy, specjalizującej się w śpiewie barokowym, laureatki licznych konkursów wokalnych, m. in. bardzo prestiżowego Międzynarodowego Konkursu Śpiewu Barokowego we Froville. Wokalistka występowała w wielu wybitnych produkcjach operowych stylu barokowego. W „Dolce Folia” stanowi ogniwo łączące obydwie części spektaklu. Bo występuje również w części baletowej, znakomicie dostosowując się też ruchowo do wymogów niebywale wymagającej choreografii. Pomaga jej w tym arcyciekawie zaprojektowany przez Pascale Robina kostium, złożony z eleganckich legginsów,  połączonych ze stylizowanym na barok suknio-żakietem z falbanami, których  by nie ograniczały ruchów śpiewaczki w miarę rozwoju wydarzeń ubywa.

fot. mat. teatru

Pomimo najróżniejszych pozycji, w jakich Heather przychodzi śpiewać, jej głos w każdym momencie brzmi krystalicznie czysto i jasno. I kiedy śpiewa neapolitańskie tarantele, i kiedy prezentuje kunsztowne arie Vivaldiego. A wokal barokowy do łatwych nie należy, bo żeby wydobyć pożądane jego cechy nie lada potrzeba precyzji. Heather zdaje się przychodzić to niezwykłą łatwością i lekkością. Czy to leżąc leży na ramionach kilku tancerzy, czy będąc usytuowaną na czubku wielkiej kuli, symbolu ogarniętej hip- hop-owym stylem ziemi.

Kul zresztą, choć mniejszych, by ten symbol, uczynić bardziej czytelnym, rozwinąć na wszechświat, scenograf  Benjamin Lebreton, usytuował na scenie więcej. W jednym z tańców wszyscy wykonawcy ogrywają w stylu hip- hopa swoje, indywidualne mniejsze planety.

Ale to, co w ogóle wykonuje na scenie balet przekracza wszelkie wyobrażenie o tańcu. Wiotkość i gibkość tancerek i tancerzy graniczy z akrobacją a nawet ruchem innego niż ciało stanu skupienia- gęstej przemieszczającej się, pięknie tylko na człowieka ukształtowanej i w gustowne kostiumy Nadine Chabannier  wtłoczonej cieczy; czasem pełzającej a czasem odrywającej się  we wszystkich chyba możliwych pozycjach baletowych unoszących nad ziemią. Mourad Merzouki zagarnął bowiem do hip- hopu i liczne figury zapożyczone z  baletu klasycznego.

Najbardziej efektowną sceną baletową, w dużej mierze też dzięki przepięknie układającemu się w ruchach białemu z klosza skrojonemu kostiumowi, był wykonywany przez potężnego czarnoskórego artystę baletu Taniec Derwisza.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak