Z perspektywy poznanianki na emigracji warszawskiej obserwuję debatę, która toczy się w "Gazecie" wokół Starej Gazowni. Bardzo się cieszę, że w moim mieście zaczęto mówić o czymś innym, niż kolejna świątynia konsumpcji nieudolnie udająca instytucję kultury, budowa nowego stadionu, czy niezwykle promujące Poznań w świecie Święto Pyry - pisze w liście do "Gazety" Ewa Wanat, redaktor naczelna Radia Tok FM.
Czytałam i radość wypełniała moją duszę, widząc, jak budzą się najbardziej ospałe środowiska - np. poznańska ASP (plastycy, którzy mają siedzibę związku twórczego 200 metrów od starej przepompownia, dopiero teraz zobaczyli, że stoi tam takie cudo?). Ale przeczytałam wywiad z prezydentem mojego rodzinnego miasta i ręce mi opadły. Odniosłam wrażenie, że Pan Prezydent Grobelny jest zadowolony z siebie. Być może jest dumny z tylu inwestycji, które za jego rządów w Poznaniu powstały: supermarkety, biurowce, banki, gigantyczny dom towarowy w Starym Browarze. Być może Pan prezydent myśli, że to są właśnie rzeczy, którymi można uszczęśliwić poznaniaków. Więc się bardzo stara, by nadal powstawały nowe biura, banki i centra handlowe, aha - i apartamentowce. Może Pan Prezydent wyobraża sobie takiego przeciętnego poznaniaka, o którego szczęściu myśli przecież w dzień i w nocy, jak ten poznaniak budzi się rano w swoim apartamentowcu wybudowa