- Przed każdą premierą dostajemy z urzędu marszałkowskiego nieformalne zapytania, czy w spektaklu będą sceny nagości, wulgaryzmy. Urzędnicy boją się do nas chodzić. Tak jakby nie rozumieli, że nagi aktor gra rolę, wulgaryzmy to tekst. One są kreacją - śmieje się Mieszkowski - o sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu pisze Jacek Tomczuk w Newsweeku Polska.
Tu wojna o teatr trwa już siedem lat. Teraz dolnośląscy urzędnicy chcą zwolnić dyrektora, który narobił długów. A znana reżyserka odpowiada bluzgami na Facebooku. Dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, mówi: - Mam zamknąć teatr, by zgadzały się rachunki? Nie ma na to zgody. Właściwie mógłbym nic nie robie, byle tylko w papierach był porządek. A ja mówię nie. Teatr jest po to, żeby grać - mówi dyrektor Krzysztof Mieszkowski [na zdjęciu]. Jest niedziela 31 sierpnia, tuż przed pierwszą w nocy. Reżyserka Monika Strzępka kończy spisywać, co myśli o rozpoczętej dwa dni wcześniej procedurze odwołania dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. "Władze nie mają żadnego pomysłu na ten teatr. Co więcej, wydaje mi się, że urzędnicy nie mają pojęcia, co to kultura. Myli im się to z prawidłowym używaniem noża i widelca" - pisze na Facebooku. I dalej: "Wiem jedno: Wrocław jest najbardziej obsraną stolicą niewiadomoczego, a my tam mamy mies