Zapomniana matka rock'n'rolla, "Wyjeżdżamy" Warlikowskiego w sieci, ale na żywo, "Nietoperz" z TR Warszawa, historia Niny Simone, to najciekawsze propozycje na weekend.
Ostatnie wydarzenia - wylew homofobicznej mowy nienawiści wymieszany z rasistowskimi wyziewami w stylu "nikt nam nie będzie zabraniał używać słowa Murzyn, bo to piękne staropolskie określenie" - każą mi wrócić do jednego z bardziej fascynujących odkryć muzycznych w moim życiu. Do Siostry Rosetty Tharpe. Dziś niewiele osób o niej wie, a te, które wiedzą, określają ją mianem "matki chrzestnej rock'n'rolla". Bo to właśnie Sister Rosetta zapoczątkowała styl grania na gitarze elektrycznej, który zainspirował potem Elvisa Presleya czy Johnny'ego Casha. Występowała już jako czteroletnia dziewczynka, kiedy takiego Chucka Berry'ego nie było jeszcze na świecie. Urodziła się w rodzinie zbieraczy bawełny i zaczęła od gospel, ale szybko wymyśliła własną technikę gry na gitarze i jako pierwsza eksperymentowała z przesterowanym brzmieniem! Kiedy w 1964 r. w wieku 49 lat zagrała w Wielkiej Brytanii na słynnym koncercie na dworcu kolejowym w Mancheste