EN

16.04.2018 Wersja do druku

Ileż emocji w "Śmierci na scenie"

"Luiza Miller", piętnasta opera Giuseppe Verdiego, jest kolejnym przykładem, jak niekwestionowaną jakością jest w Metropolitan Opera muzyka i śpiew. To one były najmocniejszym atutem inscenizacji Elijaha Moshinsky'ego, który w swej strategii reżyserskiej zatrzymał się na poziomie tradycyjnej i monumentalnej realizacji z wykorzystaniem dosłowności scenograficznej i historycznych kostiumów - pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Do tego kompozycja kolorystyczna jest ujednolicona do zrównoważonej tonacji, bez jakichkolwiek akcentów barwowych. Dominująca na scenie statyczność pozwoliła na szczęście solistom skonstruować mocno zindywidualizowane postaci i to dzięki nim nowojorski spektakl ogląda się bez znużenia; przedstawienie pozwala podziwiać kunszt wokalny wszystkich bez wyjątku solistów, którzy emocjonalnym zaangażowaniem wyrażanym śpiewem mogli zachwycić nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników tej mało oryginalnej pod względem teatralnym inscenizacji. W dodatku i Hrabiemu Walterowi, w fantastycznej kreacji Alexandra Vinogradova, udało się wyjść poza wpisaną w tę postać wyniosłość i bezwzględność postawy wobec niepokornego syna (a jego duet z Belosselskyim to prawdziwy majstersztyk). Kompozycje obrazów złożone z konstrukcji budynków są jednak w tym spektaklu pozbawione siły oddziaływania i zredukowane do podstawowych form dekoracyjnych. Santo Loquasto po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ileż emocji w "Śmierci na scenie"

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr dla Was online

Autor:

Wiesław Kowalski

Data:

16.04.2018

Wątki tematyczne