EN

4.02.2023, 10:43 Wersja do druku

Ile procent normy? O „Tangu”, premierze warszawskiego Teatru Polskiego, rozmawiają Skrzydelski z Morozem

O „Tangu”, premierze warszawskiego Teatru Polskiego w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego, rozmawiają Jakub Moroz i Przemysław Skrzydelski

Moroz: Są dziś tacy reżyserzy, co nie znoszą Mrożka i za nic w świecie nigdy go nie wystawią. Argumentują przy tym, że czas takiego dramatu już dawno się skończył i w gruncie rzeczy nie da się za jego pomocą opowiadać o dzisiejszym świecie. Że Mrożek to wyłącznie specyficzny, polski temat.

Skrzydelski: Mówisz, że dziś są tacy, ale tego typu stwierdzenia padały już dawno. Dekadę temu Krzysztof Warlikowski w wywiadzie dla „Przekroju” wypowiedział zdanie, które zresztą odbiło się szerokim echem (to znaczy, odbiło się w tzw. środowisku): „Gdyby ktoś mi dzisiaj kazał zrobić sztukę Mrożka, to wolałbym pojechać do Anglii sprzątać ulice”.

Moroz: To już prawie pogarda.

Skrzydelski: Prawie. W każdym razie ja umierałbym z ciekawości, gdyby ktoś mi oświadczył, że Warlikowski za pół roku planuje „Tango”. Przynajmniej nie byłoby nudno, gdybyśmy tak zastanawiali się, jakie to będzie. To byłby teatralny news dekady.

Moroz: A potem dołączyliby inni. I tak np. Maja Kleczewska, nie chcąc być gorsza od kolegi Warlikowskiego, poinformowałaby, że pracuje nad „Indykiem”, z kolei już chwilę później do konkurencji stanąłby Jakub Skrzywanek, proponując „Kynologa w rozterce”.

Skrzydelski: Z tym że Kleczewska zapewne chętniej wzięłaby się za „Rzeźnię”.

Moroz: O, tu masz rację. No i tak naprawdę Mrożek zostałby rozsławiony na nowo. Nawet Luk Perceval jako swój następny spektakl w Polsce zrobiłby „Miłość na Krymie” albo „Emigrantów”. Kto wie, kto wie.

Skrzydelski: Mrożek jako koncept na teatr doby postnowoczesnej lub po-postnowoczesnej.

Moroz: Mrożek jako idea dla przyszłości teatru. Bo, jak wiadomo – i tak też deklaruje Artur w „Tangu” – istnieje potrzeba idei, a nie samej formy. Zresztą być może np. Warlikowskiemu wadziła właśnie forma, choćby groteski, i pod nią nie dostrzegał już idei. Oto dylemat.

Skrzydelski: Tymczasem powinniśmy przestać się rozpływać w marzeniach, skupić na realu i omówić najsłynniejszą z Mrożkowych sztuk w realizacji Wawrzyńca Kostrzewskiego.

Moroz: Tej okazji nie mogliśmy przepuścić. Szybko pobiegliśmy do stołecznego Polskiego.


Całość rozmowy - w Magazynie e-teatru

Źródło:

Materiał własny