Przed "Ślubami panieńskimi" wyglądam zza kulis i obserwuję publiczność. Jeśli nie dosięga nogami ziemi, jestem przerażony - mówi Grzegorz Małecki, aktor Teatru Narodowego.
"Ale cyce pokazuje!", "Seks, będzie seks!" - słyszała podczas spektaklu "Romeo i Julia" nasza czytelniczka, która oglądała go razem z gimnazjalistami. Opisała to w liście do nas i do Teatru Powszechnego, który wystawia to przedstawienie. Opublikowaliśmy go wczoraj. Wywołał żywą dyskusję, czy uczniowie powinni chodzić do teatru razem z dorosłymi, czy też organizować dla nich osobne spektakle. "Granie potrafi być frustrujące" - Gram w kilku spektaklach, które są polską klasyką. Przychodzą na nie szkoły. Przed "Ślubami panieńskimi" w reżyserii Jana Englerta wyglądam zza kulis i obserwuję publiczność. Jeśli nie dosięga nogami ziemi, jestem przerażony. Granie dla widowni, która jest w stu procentach szkolna, potrafi być frustrujące - mówi Grzegorz Małecki, aktor Teatru Narodowego. - Poprosiłem nasz dział promocji, żeby szkolna widownia stanowiła połowę publiczności. To się sprawdza. Jedna z aktorek Teatru Powszechnego podkreśla, �