EN

25.02.2012 Wersja do druku

I had a dream, czyli na jaki teatr nie ma odwagi warszawska Platforma Obywatelska

Dlaczego nie pomarzyć, że warszawski Dramatyczny mógłby stać się berlińską Volksbühne, w której w połowie lat. 90. pracowali razem dziś najwięksi reżyserzy Europy: Castorf, Marthaler, Schlingensief, Kresnik, do których wkrótce dołączył Pollesch - pisze Katarzyna Szustow w portalu natemat.pl.

"Almanach Scen Polskich" wydaje kolejny (zaległy) numer dotyczący sezonu 2006/2007. Trzeci raz siadam do analityki. Muszę przeliczyć dane poprzedniej dyrekcji ze sprawozdań rocznych na wyniki sezonu, czyli ze sprawozdań "od stycznia do grudnia", na "od wakacji do wakacji". Od lat na zjeździe Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów mówi się o wprowadzeniu zmiany w rozliczeniach teatrów. Nic z tego nie wynika, czyli sobotnie popołudnie spędzę zamiast na zabawie z dzieckiem na wprowadzaniu danych do exela: liczba widzów za cały rok 2006 minus liczba widzów za pierwsze dwa kwartały 2006 równa się początek sezonu 2006/2007 dodać wynik powstały z odjęcia liczby widzów za drugie dwa kwartały 2007 od liczby widzów z całego rok 2007 równa się liczbie widzów w Teatrze Dramatycznym w sezonie 2006/2007. Uff... Nie musicie Państwo nad tym siedzieć, od tego jesteśmy my: ludzie kultury o zdolnościach menadżerskich, którzy jednak do biznesu z pewnych względów nie posz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I had a dream, czyli na jaki teatr nie ma odwagi warszawska Platforma Obywatelska

Źródło:

Materiał nadesłany

www.natemat.pl

Autor:

Katarzyna Szustow

Data:

25.02.2012