"Alicja, Alicja" w reż. Marii Seweryn w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
Bywa, i to wcale nierzadko, że zapowiedzi i doniesienia przedpremierowe dość mocno rozmijają się z tym, co ostatecznie w dniu premiery widzimy na scenie. Dlatego z niemałymi obawami szedłem na premierę do Och-Café. Tym bardziej, że problematyka irlandzkiego dramatu dotyka raczej trudnych i wywołujących wciąż kontrowersje tematów - m. in. miłości lesbijskiej, a co za tym idzie również naszej tolerancji. Zaskoczenie było tym razem bardziej niż pozytywne. Maria Seweryn stworzyła spektakl ujmujący swoją prostotą, lekkością i autentyzmem, do tego wzruszający, choć nie pozbawiony również elementów humorystycznych, których nośnikiem był nie tylko sam tekst dramatu, ale i sposób zaznaczania swej scenicznej obecności przez obydwie występujące aktorki. Dla Amy Conroy w dramacie "ALICJA, ALICJA" tak naprawdę miłość homoseksualna była tylko pretekstem do wyśpiewania pięknego hymnu na temat tego, czym jest szczere i prawdziwe bycie dwojga ludzi razem