Operetka to trochę żart starej daty, ale czasem warto powrócić do humoru sprzed lat, zwłaszcza jeśli jest nadal aktualny. Rozmowa z Pawłem Aignerem, reżyserem operetki "Hrabina Marica".
Marta Gruszecka: Od "Ptasznika z Tyrolu", ostatniej pana realizacji w Operze Krakowskiej, mija 10 lat. Wraca pan do Krakowa z kolejną operetką, przebojową "Hrabiną Maricą". Dlaczego ten tytuł? Paweł Aigner: Do zrealizowania operetki w Operze Krakowskiej zaprosili mnie dyrektor Bogusław Nowak i kierownik muzyczny Tomasz Tokarczyk, z którym współpracowałem przy "Ptaszniku...". "Hrabina Marica" jest jedną z tych operetek, które mają w sobie najwięcej szlagierów. Popisowe arie Kálmána są śpiewane przy okazji większości sylwestrów, koncertów czy wieczorów operetkowych. Krakowska publiczność nalega na operetkę, zatem jeśli wystawiać ten rodzaj teatru, to tylko tytuł z prawdziwego zdarzenia. Po co melomanom operetka? - Widzowie chodzą na operetki, by dobrze się bawić i posłuchać muzyki, którą dobrze znają. Pod tym względem "Hrabina Marica" jest świetnie napisana przez Kálmána, bo zawiera kilka słynnych przebojów. Niektórzy twórcy, ku uciesz