"Zbrodnie serca" Beth Henley w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.
Zważywszy na dotychczasowe teatralne dokonania Jarosława Tumidajskiego i Mirka Kaczmarka, wybór "Zbrodni serca" Beth Henley wydaje się być dość zaskakujący. Dramat amerykańskiej pisarki, wydrukowany w "Dialogu" w 1991 roku, oszałamiającej kariery na polskich scenach nie zrobił. I nawet specjalnie się temu nie dziwię. Jest niby współczesny, ale jego koloryt, tło cywilizacyjne są dość odległe, dominują tutaj elementy raczej schematyczne, które niewiele mają wspólnego z wnikliwą wiedzą o rzeczywistości. Dotychczas pojawiło się zaledwie osiem realizacji, głównie w latach dziewięćdziesiątych. Być może również dlatego, że to utwór, szczególnie dla aktorek, szalenie wymagający. Jest dla nich warsztatowym i kondycyjnym sprawdzianem, bo źle zagrany może usypiać nudą. W tak skonstruowanym rodzinnym dramacie realistycznym, gdzie wszystko oparte jest na żywym dialogu między postaciami, fałszu nie da się niczym przykryć, a wszystkie artykułowa