„966 czyli zmierzch bogów” Jarosława Murawskiego w reż. Marcina Libera w Teatrze Fredry w Gnieźnie. Pisze Przemek Gulda na swoim koncie instagramowym.
Alternatywna wizja chrztu Polski, pytająca o to, co odebrał on słowiańskiej wspólnocie. Na pierwszym planie to zabawna, momentami liryczna, komedia, w której trwają targi o cenę za przyjęcie nowej wiary. Ale kryje się pod tym poważna dyskusja o sensie i skutkach chrystianizacji i jej miejscu w obecnej polskiej tożsamości. I o roli kobiet i ich naturalnej wiedzy, wykraczającej poza granice wiar. Obsada bardzo skutecznie przechodzi tu między konwencjami i porządkami, brodząc w gęstej pianie, nieustannie zalewającej scenę.