Przedstawienie, które stopniowo dojrzewa w widzu, "chodzi" za nim, nie pozwala o sobie zapomnieć - o spektaklu "Baal" w reż. Marka Fiedora w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu, prezentowanym w ramach nurtu Wizje/Kreacje podczas Gliwickich Spotkań Teatralnych pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
"Baal" w reżyserii Marka Fiedora dowiódł po raz kolejny, że spora część publiczności oczekuje od teatru jedynie przyjemnej rozrywki. Mówienie niewygodnej prawdy prosto w oczy przyjmuje się jako obrazoburczość. Widzom trudno pogodzić się z tym, że każdy z nas nosi w sobie cząstkę Baala, dlatego wychodzą ze spektaklu. Ci, którzy zostają do końca, stają się bogatsi o wiedzę na swój temat. Brechtowski Baal jest uosobieniem ciemnej strony duszy ludzkiej, reprezentuje to, co w nas złe, ale niejako pierwotnie wpisane w naszą naturę. Baal to zwierzę, które tkwi w każdym z nas. Zwierzę, które za nic ma przyjęte wartości, zwierzę, które dąży do zaspokojenia swoich żądz nie zważając na koszty. To zwierzę, w którym wiosna wywołuje pragnienie posiadania białego ciała kobiety, nieważne jaka ona będzie, bo przecież różnią się tylko głowami, wszystko inne jest takie samo. Baal to także skrajne wcielenie hedonizmu, naturalnie przynależnego cz