Prezydent Legnicy wypowiedział umowę o współprowadzeniu Teatru im. Modrzejewskiej, którą sam podpisał w 2009 r. I tak biedny teatr będzie jeszcze biedniejszy - jego jedynym mecenasem pozostanie województwo.
Przeciwko tej decyzji protestuje dyrektor. Jacek Głomb legnickim teatrem kieruje od 1994 roku. Był pionierem w tworzeniu teatru lokalnych opowieści, snującego historię małej ojczyzny. Legnicka scena jest od lat rozpoznawalna na poziomie ogólnopolskim. Pracowali tu Piotr Cieplak , Anna Augustynowicz, Przemysław Wojcieszek czy Marcin Liber.
Pozbycie się przez władze miasta teatru z listy budżetowych wydatków to sytuacja bez precedensu. Owszem, lokalne samorządy chętnie szukały w ostatnich latach dodatkowych pieniędzy dla teatrów czy innych instytucji kultury – choćby stałego finansowania przez Ministerstwo Kultury, które podpisywało umowy np. o współprowadzeniu Teatru Żeromskiego w Kielcach czy Teatru Polskiego w Warszawie. Ale nie zdarzyło się, by miasto całkiem wycofało się z finansowania teatru będącego przez lata miejską placówką.
Legnica jednak od dawna ograniczała swoje zaangażowanie w Teatr im. Modrzejewskiej. Zawarta w 2009 r. umowa, którą prezydent właśnie wypowiada, również miała na celu pozbycie się przez miasto części odpowiedzialności za tę instytucję. Głównym organizatorem legnickiej sceny stawało się województwo. Urząd marszałkowski miał odtąd dawać na teatr 2,5 mln zł rocznie, miasto – 1,5 mln. Na konferencji prasowej w środę Głomb zwrócił uwagę, że w praktyce te od lat nierewaloryzowane kwoty mają – ze względu na inflację – o 40 proc. niższą wartość niż w momencie ich wyznaczenia.
Dlaczego miast wypowiada umowę? "Sytuacja ekonomiczna samorządów jest trudna: pandemia, wojna na Ukrainie, inflacja, zamiany w podatkach. Wymaga to od nas szukania oszczędności i weryfikacji dotychczasowego modelów współpracy, także o obszarze kultury" - wytłumaczył rzecznik Piotr Seifert.
Teatr na łasce marszałka
Dyrektor Jacek Głomb nie ukrywa, że prezydentowi Krzakowskiemu od lat nie było z nim po drodze. Ostatnio mimo protestów samorządowcy z województwa i miasta rozpisali konkurs na jego stanowisko – środowisko zachowało się jednak solidarnie i nikt przeciwko Głombowi nie wystartował, on zaś uzyskał reelekcję. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nie mogąc się pozbyć Głomba w drodze konkursu, władze postanowiły go wziąć głodem. Miasto zostawia teatr zatem na łasce samorządu województwa dolnośląskiego, którym współrządzą w koalicji Bezpartyjni Samorządowcy i PiS . Sam Krzakowski też zresztą rządzi w układzie politycznym z PiS .
Kim jest Tadeusz Krzakowski? Legnicą rządzi od dwudziestu lat. Choć wywodzi się z SLD i pod szyldem tej partii startował w 2002 roku, Lewica od dawna już go nie popiera. W ostatnich wyborach w pierwszej turze wystawiła przeciwko niemu swojego kandydata Michała Huzarskiego; później, w drugiej poparła przeciwnika Krzakowskiego – Jarosława Rabczenkę z Koalicji Obywatelskiej.
Krzakowski zapewnia, że miasto mimo wszystko będzie nadal wspierać teatr - w inny sposób. Ale jak ma wyglądać ta nowa forma finansowania i co ma gwarantować jej stabilność oraz o jakich kwotach mowa? Zapytałem w legnickim ratuszu. "
"Mamy nadzieję, że to ustalimy podczas rozmów prezydenta z zarządem województwa dolnośląskiego. Podkreślam, że zgodnie z umową z 2009 roku teatr został wpisany do rejestru instytucji kultury prowadzonych przez województwo. Miasto Legnica z tego rejestru zostało wykreślone" - odpowiedział mi rzecznik prasowy Piotr Seifert. Zapowiedział, że do końca roku miasto będzie płacić swoje transze.
Często mówi się, że w obliczu zideologizowanej, skrajnie prawicowej polityki kulturalnej ministra Piotra Glińskiego to samorządy są w Polsce enklawami wsparcia wolnej kultury. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać z polską kulturą, gdyby inni samorządowcy poszli w ślady Tadeusza Krzakowskiego.