EN

23.05.2022, 10:18 Wersja do druku

Greta wieszczy zagładę współczesnym Tebom

„Król Edyp" Sofoklesa w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Magdalena Mikrut-Majeranek w portalu Teatrologia.info.

fot. Paweł Wojciechowski/mat. teatru

Teatr Zagłębia stawia na klasykę w nowoczesnym ujęciu. Był już Czechow, Shakespeare, a teraz przyszedł czas na Sofoklesa. Król Edyp w wykonaniu sosnowieckich aktorów to nie tylko najdoskonalej napisana antyczna tragedia (według Arystotelesa), ale spektakl proekologiczny. Historia Edypa znana jest od wieków. Bohater tragiczny skazany przez fatum na osobistą klęskę opuszcza rodzinny dom, aby uniknąć ciążącej nad nim klątwy. W efekcie sam komplikuje swe losy, zmierzając ku zagładzie. I właśnie ten aspekt – droga ku zagładzie, która według twórców jest wspólna Edypowi i współczesnej ludzkości – zaakcentowali realizatorzy najnowszej premiery.

Król Edyp w reżyserii Radosława Rychcika to śmiała adaptacja, a zarazem reinterpretacja antycznej tragedii. Historia detektywistyczna z wątkiem ekologicznym w tle. Reżyser zdecydował się zrezygnować z klasycznego odczytania dramatu i przenieść wydarzenia, które Sofokles spisał około roku 427 p.n.e., do czasów nam współczesnych, pokazując, że antropocentryzm i egocentryzm powinniśmy zastąpić ekocentryzmem.

Rychcik współpracował już ze sosnowiecką sceną, gdzie w 2020 roku wystawił Ślub Witolda Gombrowicza. Akcję spektaklu ulokował na stacji benzynowej, a panującą atmosferę można określić jako pełną grozy i tajemniczości typowej dla thrillera. W Królu Edypie dominuje natomiast poczucie wszechogarniającej paniki, a wydarzenia rozgrywają się w sztabie kryzysowym, w którym władca ma monitoring obejmujący cały kraj. W nastrój ten wprowadza pierwsza, dopisana do antycznego dramatu, scena. Za sprawą choreografii Jakuba Lewandowskiego uczucie to udziela się także widzom. Ze sceniczną akcją integralnie spleciona została rockowa muzyka Michała Lisa, która dynamizuje całość i nadaje jej ton. W scenie otwarcia widzimy wnętrze supermarketu i ludzi spieszących na zakupy. Bohaterowie ukazani na tle supermarketu najpierw idą spokojnie na zakupy, z czasem ich kroki stają się coraz szybsze, a po chwili rozpędzają się, ściągają towary z półek, biegną z tobołami, pakunkami, wózkami sklepowymi. Konsumpcjonizm, nerwowość, nieustanny pośpiech przechodzi w wykupywanie produktów w stanie psychozy. Inspiracji nie trzeba daleko szukać, bowiem zachowanie to przypomina początkowe pandemiczne realia życia z koronawirusem. W kolejnej scenie przyglądamy się Edypowi i to zarówno na scenie, jak i na nagraniu wideo. Władca Teb ubrany w białą koszulę, czarne spodnie i krawat siedzi przy stole, przegląda gazety i konsumuje steka. Oto biznesmen i polityk dbający o własne dobro. Na wizualizacji pojawiają się nagłówki nawiązujące do walki ekologów o środowisko, strajku klimatycznego, wystąpienia nastoletniej Grety czy końca epoki węgla kamiennego jako dominującego źródła energii. Kiedy na scenę wchodzi kobieta (Beata Deutschman) z oseskiem na rękach, inicjuje właściwą akcję. W sosnowieckiej wersji nie występuje chór. Jednakże nie został on zupełnie pominięty. Funkcję tę powierzono wspomnianej tu już kobiecie, która odgrywa także rolę doradcy Edypa.

fot. Paweł Wojciechowski/mat. teatru

Co jednak wspólnego mają Edyp i Greta Thunberg? Zespół Teatru Zagłębia w Sosnowcu sugeruje, że wiele. Podczas pracy nad Królem Edypem realizatorzy zdecydowali się go zestawić z przekazem nastoletniej szwedzkiej aktywistki klimatycznej. Edyp to postać-symbol katastrofy, ofiara fatum, ale i przyczyna nieszczęść, jakie spadły na Teby. Bohater ten jest także prefiguracją losów ludzkości, która sprowadziła na świat kryzys klimatyczny, mający być początkiem końca cywilizacji. Zarówno nad Edypem, jak i nad ludzkością ciąży hamartia, czyli wina tragiczna. Losy antycznego władcy Teb przeplatane są wizualizacjami klęsk żywiołowych, wystąpieniem Grety Thunberg (całym!) w Parlamencie Europejskim, ale i materiałami przedstawiającymi nowoczesne źródła energii, będące alternatywą dla gospodarki opartej na węglu. Jedna z wizualizacji ukazuje niedawno zbudowaną pilotażową mikrosieć składającą się z farmy wiatrowej i fotowoltaicznej, którą ulokowano na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Szombierki” w Bytomiu. Realizatorzy napracowali się, aby zestawić dwa światy, dwie rzeczywistości – tę wykreowaną przez Sofoklesa i naszą codzienność, a materiały audiowizualne zostały dobrane z dbałością o szczegóły. Co warte odnotowania zarówno pasterz z Koryntu (Grzegorz Kwas), jak i dawny sługa Lajosa oraz Jokasty (Wojciech Leśniak) ubrani są w uniformy górnicze. Takich zabiegów jest więcej. Szkoda tylko, że tej misternie tkanej sieci lokalnych powiązań nie doprowadzono do wielkiego finału.

Aktorzy mówią tekstem Sofoklesa, ale wydarzenia zostały osadzone we współczesności. Choć dramat rozgrywa się w czasach starożytnych, to twórcy znaleźli paralelę do dzisiejszych realiów. Antyczny akt kazirodztwa i ojcobójstwa porównany został do rozmyślnego niszczenia zasobów naturalnych zmierzającego do katastrofy klimatycznej. Reżyser Rychcik postanowił ubrać antyczny dramat w nowoczesny garnitur – bohaterowie zamiast tóg mają na sobie garnitury i garsonki. Współczesna jest też scenografia Łukasza Błażejewskiego. Wydarzenia mają miejsce na granicy dwóch światów. Antyczna tragedia stała się pretekstem do mówienia o problemach współczesnego świata. Według twórców choć minęły wieki, źródło klęsk nie zmieniło się, bowiem za katastrofy odpowiada sam człowiek.

Gdyby oceniać spektakl w oderwaniu od pozostałych przedstawień prezentowanych na deskach teatru Zagłębia w Sosnowcu trzeba zaznaczyć, że świetnie wypadł Michał Bałaga jako tytułowy Edyp oraz Tomasz Kocuj jako Kreon. Jeśli natomiast wziąć pod lupę twórczość zagłębiowskiej sceny, to wydaje się, że Bałaga brzmi nieco jak prokurator Teodor Szacki z Gniewu – w końcu i kreowany przez niego bohater prowadzi swoiste śledztwo, z kolei w tonie głosu Kocuja przebrzmiewa pretensja, dzięki której znakomicie zbudował postać Petruchia w Poskromieniu złośnicy. Obaj jednak dobrze sprawdzają się w swoich rolach, zwłaszcza w jednej z pierwszych scen, kiedy mierzą się spojrzeniem niczym rewolwerowcy w westernie. Znakomicie wypadła za to Mirosława Żak, która wcieliła się w rolę Tyrezjasza, ślepej wróżbitki, ale i Grety Thunberg, współczesnej wieszczki przepowiadającej rychłą zagładę ludzkości. Przejmująca i ujmująca kreacja.

Zagłębiowski Król Edyp to spektakl oparty na konsekwentnie rozwijanym koncepcie, który w pewnym momencie został jednak porzucony. W finale zabrakło sceny spinającej dwie rzeczywistości, czyli historię Edypa i walkę Grety o ochronę klimatu, a w efekcie zmarnowano potencjał dramaturgiczny drzemiący w pomyśle.

fot. Paweł Wojciechowski/mat. teatru

Tytuł oryginalny

GRETA WIESZCZY ZAGŁADĘ WSPÓŁCZESNYM TEBOM

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Magdalena Mikrut-Majeranek

Data publikacji oryginału:

19.05.2022