„Goście Wieczerzy Pańskiej” wg scenariusza filmu Ingmara Bergmana w reż. Tomasza Fryzła w Nowym Teatrze w Warszawie, w ramach 14. Festiwalu Nowe Epifanie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto czworo aktorów i przestrzeń sceniczną właściwie bez dekoracji. aktorzy postawieni przez reżysera w jednym miejscu, właściwie trwają w nim statycznie do końca, tak - teatr w tym przedstawieniu czynią słowa. Zaczyna się – jak w filmie – od nabożeństwa odprawianego przez Tomasa (Mariusz Bonaszewski), który utracił łaskę wiary. Szczególna to msza, odprawiona od niechcenia, może z pewną dezynwolturą, a na pewno – ze zmęczeniem. Bogiem? Czy utratą wiary? Zakochana w pastorze Marta (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) jest dla odmiany ateistką, choć wierzy, niesłychanie głęboko wierzy w miłość do Tomasa, nieważne, że on jej nie chce, nie kocha, że on jej to powiedział. Ona wierzy.
Kościelny (Wojciech Kalarus) cierpi z powodu nieznośnego bólu, ulgę przynosi mu tylko opis mąk Chrystusa, jest jeszcze przyszły samobójca Jonas (Marek Kalita), co go doprowadzi do ostateczności? I dlaczego Bóg go opuścił, jak Jezusa na krzyżu? Bluźni?
To nie jest spektakl na „miły wieczór w teatrze” – może uprzedzę. Wymaga od widza niesłychanego skupienia (ale taka chwila dla siebie i swoich myśli w Wielkim Poście może każdemu się przyda, także niezbyt niewierzącym), przede wszystkim jednak jest próbą przyjrzenia się takiej sytuacji, w której nie ma już nadziei.
A jeśli nie ma i wiary?