EN

2.01.2024, 10:45 Wersja do druku

Godot, który nadchodzi

„Czekając na Godota” Samuela Becketta w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w „Rzeczpospolitej”.

fot. Marta Ankiersztejn/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

„Czekając na Godota" w Teatrze Narodowym z mistrzowskim duetem Benoit-Radziwiłowicz pokazało, że Beckett stał się klasykiem.

Utwór Samuela Becketta to kolejna po „Soplicowo-owocilpoS" gorzka diagnoza stanu ducha naszego społeczeństwa wyreżyserowana przez Piotra Cieplaka na scenie narodowej. Tamta była pozbawionym słów suplementem do „Pana Tadeusza", opowieścią o zwaśnionych plemionach, które walczą tak zawzięcie, że nie zorientowały się, iż funkcjonują w rezerwacie traktowanym jako egzotyczna ciekawostka dla turystów cywilizowanego świata.

Tam jedną z postaci, które czują absurd tej rzeczywistości, zagrał Jerzy Radziwiłowicz. Teraz pojawia się on w Becketcie i rzeczywistość, w której się znalazł, także daje mu wiele do myślenia. W ujęciu Piotra Cieplaka opowieść jest zdecydowanie bardziej refleksyjna niż groteskowa, a obaj bohaterowie grani przez Jerzego Radziwiłowicza i Mariusza Benoita (przekład Antoniego Libery) posługują się imionami Estragon i Vladimir, choć ma się wrażenie, że stanowią jedną postać: człowieka z wątpliwościami, marzeniami, planami, ale też owładniętego jakąś niemocą, jakąś beznadzieją. Przestali wierzyć, że w rzeczywistości, w której przyszło im żyć, mogą coś jeszcze zmienić i dlatego czekają na cud. Kiedy słyszą, że oczekiwany Godot nie nadchodzi, nie mobilizują się do czynu, lecz postanawiają dać mu kolejną szansę. Premiera zbiegła się z terminem wyborów parlamentarnych, a ich wynik sprawił, że ten wyczekiwany Godot jednak się pojawił. Pytanie tylko: dla Estragona czy Vladimira? I czy kiedyś rzeczywiście staną się jednością.         

Tytuł oryginalny

GODOT, KTÓRY NADCHODZI

Źródło:

„Rzeczpospolita” nr 302

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data publikacji oryginału:

30.12.2023