To hasło weszło do języka. Komentuje wszystko. W każdym razie każdą "nibyżenującą" akcję. Trochę żart, trochę stosunek do tego żartu - pisze Marzena Sadocha w felietonie dla e-teatru.
Lubię ten argument: "Z naszych podatków". My, podatnicy właściciele wszystkiego. Polacy - właściciele Polski. Nawet wzruszające. Albo odmiana współczesnego patriotyzmu, albo wersja monolitu światopoglądowego z innego ustroju. Granice między wolnością w sztuce a marnowaniem środków publicznych jakoś dziwnie dotyczą przeważnie tylko tej pierwszej. Dofinansowanie przez rząd serialu "M jak miłość" z naszych podatków (184.000 zł) może jest nadużyciem, może inwestycją w kulturę (nie rozstrzygam, pytam). Na pewno jednak nie grozi przerwaniem zdjęć okrzykiem: "Pyrkosz, wstyd!". Czy teatry publiczne są własnością publiczności? Wyobrażam sobie wersję demokracji, w której o repertuarze decydować będą referenda. Wyobrażam sobie, że z siedmiomilionową publicznością serialu dramat "Nie boska komedia" nie ma szans. Wyobrażam sobie, że nie ma miejsca, w którym można szargać, obrażać, rozwścieczyć, próbować i wychodzi mi, że miejsce teatrów