Nadesłano 94 utworów (dwa zostały zdyskwalifikowane z powodu naruszenia zasad regulaminu). Komisja Kwalifikacyjna (Karolina Felberg, Janusz Legoń – przewodniczący, Joanna Oparek, Juliusz Pielichowski, Olga Ptak, Łukasz Zaleski) zakwalifikowała do drugiego etapu 19 tekstów. Trzy z nich Kapituła zakwalifikuje do etapu finałowego, kiedy to wyłoniony zostanie zwycięski utwór, którego autor otrzyma tegoroczną Nagrodę Dramaturgiczną, mającą również niebagatelny wymiar finansowy (50 tys. złotych).
Osoby stanowiące Komisję Kwalifikacyjną pokusiły się o sformułowanie ogólnych uwag na temat prac zgłoszonych na tegoroczny konkurs.
Choć oceniano utwory, których autorstwo było anonimizowane, Olga Ptak stawia hipotezę, że do głosu doszło pokolenie czterdziestolatków: „Świat, jaki pamiętają z dzieciństwa, odchodzi w niepamięć, a gwałtowność zmian zachodzących od kilku dziesięcioleci jest tak duża, że narasta w nich poczucie zagubienia i wykorzenienia. Zmiany te dotyczą nie tylko nowoczesnych technologii, cyfryzacji czy globalizacji, ale przede wszystkim relacji międzyludzkich. Sposób ich nawiązywania przeszedł drastyczną metamorfozę, na co u bohaterów wielu nadesłanych dramatów nie ma wewnętrznej zgody. Rodzący się w nich sprzeciw czasem przeradza się w bunt, częściej jednak przybiera formę cichej kapitulacji, bezsilnego poddania się frustrującej codzienności”. Jurorka zwraca ponadto uwagę, że wśród konkursowych utworów dominowała krytyka realiów społeczno-politycznych, co może skutkować tym, że „większość nadesłanych dramatów za kilkadziesiąt lat będzie całkowicie nieczytelna i nieatrakcyjna dla widza”. Dodała jednak, że konkurs pozwolił „zetknąć się z kilkoma tekstami, które niczym nie ustępują klasyce europejskiej dramaturgii”.
Bardziej powściągliwy jest Juliusz Pielichowski, który uznając, że nadesłane prace „dobrze oddają bogactwo i różnorodność współczesnej dramaturgii polskiej” i że "nie zabrakło wśród nich tekstów udanych i w pełni profesjonalnych, gotowych do zaprezentowania zarówno w druku, jak i na scenie”, stwierdził jednak, że „poziom prac oceniam jako przeciętny”. Pielichowski zaobserwował tendencję „do odchodzenia od wzorców klasycznych i modernistycznych na rzecz poszukiwania nowych środków wyrazu, ze szczególnym uwzględnieniem estetyki filmowej”, zwrócił też uwagę na teksty podejmujące „najbardziej palące problemy i kwestie społeczne, dominujące w dyskursie społecznym ostatnich lat (jak cancel culture czy molestowanie seksualne – również w środowisku teatralnym)” oraz teksty odnoszące się do historii – „szczególnie często powracał temat rozliczenia z komunizmem i jego wpływu na rzeczywistość (post)transformacyjną”. W kontekście tematyki historycznej Pielichowski odnotował również stałą „obecność tematyki żydowskiej – co ważne, podjętej w oryginalny, artystycznie przekonujący sposób”. A jeśli chodzi o adresatów, zwrócił uwagę na utwory dla dzieci i młodzieży szkolnej.
„Moją uwagę zwróciło to, jak licznie reprezentowane są dramaty poruszające problematykę społeczną” – komentuje z kolei Joanna Oparek – „To czasem utwory o charakterze tradycyjnego reportażu, z wyrazistym przekazem, ale także teksty o swobodnej konstrukcji, stworzone ze świadomością języka teatru. Wiele nadesłanych sztuk opowiada o mechanizmach przemocy i dla części autorów wciąż interesującą stylistyką pozostaje brutalizm. Twórcy, którzy postawili na dekonstrukcję są chyba w mniejszości, ale jest to interesująca mniejszość. Kilka propozycji zdecydowanie wyróżniało się oryginalnością: językiem, nastrojem lub konceptem. Może właśnie nastrój – szczególna aura nadrzeczywistości jest cechą dramatów, które najbardziej zapadły mi w pamięć”.
Dla Karoliny Felberg zaskoczeniem w tej edycji była silna reprezentacja problematyki wojennej (II wojna światowa, Holokaust i pogromy oraz Ukraina) oraz dramatu rodzinnego. „Wyłaniająca się z tych tekstów rodzina polska to rodzina nieodmiennie uwikłana w spór historyczny – przekładający się w dodatku na spór polityczny” – pisze Felberg, dostrzegając zarazem, że „niezwykle częstą figurą w drugiej edycji konkursu okazał się «odwieczny» vel «zagorzały» komunista – ale nie powstała żadna przekonująca realizacja tej figury”. Ponadto jurorka zwróciła uwagę, że „1/3 utworów ma potencjał li tylko na teatr radiowy vel audialny. W dalszym ciągu część autorów nie myśli sceną…”.
Wśród członków Komisji Kwalifikacyjnej dobitną zwięzłością wykazał się Łukasz Zaleski: „Starałem się w tym roku nie być za ostrym jurorem, ale chyba mi nie wyszło”.
To rzeczywiście niełatwe, zwłaszcza na pierwszym etapie konkursu tego rodzaju, by nie być za ostrym w ocenach. Całkiem liczne prace inspirują do cytowania Witkacego („nuda, nuda coraz gorsza”). Często dobremu pomysłowi tematycznemu brakuje równie dobrego pomysłu na rozwiązanie formalne, intelektualnego pogłębienia albo po prostu dramaturgii (ciekawe, że nigdy nie zdarza się odwrotnie). Na takim tle tym wyraziściej prezentują się utwory wartościowe, bez względu na to, jaki reprezentują gatunek i stopień tzw. teatralności (zawsze przecież odnoszący się do przeszłych doświadczeń oceniającego). Jeśli to dobra literatura, jest nadzieja, że znajdzie się dla niej teatr czy zespół realizatorów, którzy znajdą odpowiedni dla niej wyraz sceniczny. Surowość ocen dramatopisarskich „kwalifikatorów” łagodzi zawsze obawa, by nie zostać Prokeschem XXI wieku i czegoś nowatorskiego nie przegapić. Staraliśmy się.
Janusz Legoń
Przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej
Konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza
Lista utworów zakwalifikowanych do kolejnego etapu dostępna jest na www.nagrodarozewicza.pl