„Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jana Klaty na uroczyste otwarcie Dużej Sceny Teatru Wybrzeże po długim remoncie. Premiera 14 października.
Teatr Wybrzeże. „Zmierzch demonów” na otwarcie odbudowanej po wojnie siedziby
Jest 7 stycznia 1967 roku, podwoje otwiera nowa, odbudowana po wojnie, siedziba Teatru Wybrzeże. Przygotowując się do tego wielkiego święta, otwarcia nowej sceny teatru, dyrekcja miała nie lada problem, jakim przedstawieniem uhonorować ten wieczór? Która ze sztuk najlepiej nadawałaby się na inaugurację?
Przed laty aktor i kronikarz gdańskiej sceny Ryszard Moskaluk wspominał:
– Taka chwila w dziejach teatru to powinien być wielki repertuar: „Wesele” Wyspiańskiego albo „Krakowiacy i górale” Bogusławskiego. A może Szekspir? – zastanawiano się.
– A może Słowacki? – rozważano.
Dyrektor Jerzy Goliński zdecydował, by jednak nawiązać do współczesności, by jakiś aktualny problem polityczny poruszyć. Tak wybrano sztukę Romana Brandstaettera „Zmierzch demonów”. Wymowa utworu – ponadczasowa. To był spektakl kreacji aktorskich. Znakomite role: Zbigniew Bogdański jako Hitler, Krzysztof Wieczorek w roli Goebelssa, w rolę jego żony wcieliła się Teresa Lassota. Ewę Braun zagrała Halina Słojewska. Do tego monumentalna, widowiskowa scenografia Mariana Kołodzieja. Podczas realizacji wykorzystano nowoczesną scenę obrotową, co było nie lada wydarzeniem. Dała ona inscenizatorom duże możliwości.
– Jeszcze przed spektaklem odbyła się oficjalna uroczystość – wspominał Ryszard Moskaluk. – Przyjechały szychy z Warszawy. Nawet minister kultury Lucjan Motyka. A i sekretarz KC PZPR Wincenty Kraśko. Jeden i drugi zachwyceni przedstawieniem. Ale pojawiły się też, niestety, głosy krytyki. Kontrowersje dotyczyły sztuki Brandstaettera, dlaczego to tekst o Hitlerze wybrano na inaugurację tak wielkiej sceny? – oburzali się niektórzy. W obronie koncepcji dyrektora Wybrzeża wystąpił nawet Kraśko. Sprawa przycichła, choć Goliński długo czuł się rozgoryczony. Do tego stopnia, że po kilku miesiącach złożył wymówienie i wyjechał do Krakowa. Goliński był wtedy dyrektorem artystycznym Teatru Wybrzeże, dyrektorem naczelnym – Antoni Biliczak. Pamiętam jego przemowę tamtego wieczora: „Niech mi będzie wolno powiedzieć, że teatr po długich staraniach i walkach o to miejsce zaczyna znów grać na Targu Węglowym”. Odbudować tę scenę – to była dlań życiowa wręcz misja.
Teatr Wybrzeże. „Hanemann” na otwarcie po modernizacji w 2002 roku
W 2001 roku za dyrekcji Macieja Nowaka zapadła decyzja o przebudowie teatru. Projekt techniczny przygotował Stanisław Fiszer, mieszkający w Paryżu architekt, który współpracował z gdańskim projektantem Janem Raniszewskim. Zlikwidowano Czarną Salę, zmieniono wejście do teatru, foyer z kasami, I piętro, zmienił się układ widowni. Uroczystość otwarcia teatru po modernizacji w 2002 roku uświetniła prapremiera „Hanemanna” według Stefana Chwina, w adaptacji i reżyserii Izabelli Cywińskiej.
Prasa o otwarciu teatru po przebudowie pisała m.in. tak:
„Premiera w niedzielny wieczór odbyła się bardzo uroczyście. Były władze lokalne i ministerialne. Wszyscy wszystkim się kłaniali i komplementowali – widownię i siebie nawzajem. Honory domu pełnił dyrektor Maciej Nowak, a wspierał go projektant Stanisław Fiszer, który na finał galowy doleciał z Paryża. Dziękowano marszałkowi Janowi Zarębskiemu i zarządowi województwa pomorskiego, że jednak znalazł pieniądze na przebudowę widowni. Były kwiaty i gratulacje. Odsłonięto tablicę z nazwiskami wszystkich dyrektorów gdańskiej sceny, którzy prowadzili teatr od 1801 roku (…) Premiera była bardzo wielkim świętem towarzyskim. Spotkali się tylko wybrani – ci co zwykle – bo w teatrze jest w tej chwili zaledwie 450 miejsc, więc oczywiście dla wszystkich chętnych, którzy chcieliby zabłysnąć – zabrakło miejsc. A poza tym już wiadomo, że na balkonie I, albo jak kto woli w tzw. loży po bokach nic nie widać, a i słychać umiarkowanie. To jakieś budowniczo-teatralne nieporozumienie”.
Na premierę zjechali się krytycy teatralni z całej Polski. Teatr pękał w szwach. Dziennikarze narzekali:
„Szczęściarze siedzieli w nowych – podobno wygodnych – fotelach. Pozostali stoczyli wojnę nerwów i prawdziwy bój o rozkładane krzesełka. (...) Widzowie siedzieli jedni na drugich, niczym repatrianci w wagonie wracającym po wojnie do Gdańska. (...) Gorzej mieli siedzący w lożach, z których roztaczał się piękny widok... na ścianę! Ryzykując życie wychylali się, żeby zobaczyć kawałek Katarzyny Figury. W pełnej okazałości można ją było podziwiać dopiero na bankiecie”.
Teatr Wybrzeże. Kiedy otwarcie Dużej Sceny?
Rok 2023. Dobiega końca wielka inwestycja, czyli gruntowna modernizacja budynku Dużej Sceny Teatru Wybrzeże, czego efekty będzie można zobaczyć już pod koniec września podczas Dni Otwartych Teatru.
W wyniku przedsięwzięcia, budynek Dużej Sceny Teatru Wybrzeże już wkrótce ma stać się nowoczesnym obiektem, dostosowanym do potrzeb widzów i pozwalającym realizować przedsięwzięcia artystyczne na najwyższym poziomie. Zakres robót tej największej inwestycji w powojennej historii teatru obejmuje przebudowę m.in. widowni, foyer, wymianę instalacji ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji oraz urządzeń mechaniki sceny, przebudowę frontowej fasady szklanej – czytamy na stronie Teatru Wybrzeże.
Teatr Wybrzeże. „Wyzwolenie” na otwarcie nowej Dużej Sceny w 2023 roku
Pierwszą premierą w sezonie 2023/2024 będzie „Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jana Klaty. Spektakl zostanie zaprezentowany 14 października na uroczyste otwarcie nowej Dużej Sceny. Tytuł, osoba reżysera, a i zaprezentowany w przedwyborczy wieczór narodowy arcy-dramat, już budzą emocje. Gdański teatr wystawi „Wyzwolenie” Wyspiańskiego po raz pierwszy. Na dodatek w 120-lecie krakowskiej prapremiery.
– Wszystkie te okoliczności sprawiają nam dużo radości – mówi zastępca dyrektora i kierownik literacki Teatru Wybrzeże Radosław Paczocha. – Choć spektakl ten to, trzeba przyznać, trochę bomba z tykającym zegarem. Zdumiewające, jak dyskusja o Polsce, którą podjął Wyspiański 120 lat temu, wchłania te wszystkie dzisiejsze dyskusje… To też powrót Jana Klaty do Wyspiańskiego po „Weselu”, którym rozstał się z Narodowym Teatrem Starym w Krakowie.
Radosław Paczocha, zastępca dyrektora i kierownik literacki Teatru Wybrzeże:
- Tak więc jest to przestrzeń bardzo unerwiona, ale to unerwienie nas cieszy, bo chcemy, by nasze „Wyzwolenie” było wyjątkowym przedstawieniem na wyjątkową okazję, nie laurką. Jan Klata zrobił bardzo skondensowaną adaptację, w której jeszcze chyba, mam wrażenie, wyraźniej będzie pobrzmiewało to, że to wszystko dzieje się w teatrze i że wielka szkoda, że tylko w teatrze. Szkoda, że możemy o tym wszystkim rozmawiać tylko na niby, na takim poziomie i z takim poważnym traktowaniem spraw. To jest bolesne, zarówno dla bohaterów tego przedstawienia, jak i dla nas. Wielka szkoda, że to tylko teatr. Nie muszę dodawać, że Jan Klata jest zaangażowany we wszystko, co dzieje się w przestrzeni publicznej, i gdańskie „Wyzwolenie” idzie w sukurs zaangażowaniu reżysera – dodaje Radosław Paczocha.