Zespół baletowy Opery Bałtyckiej staje się Bałtyckim Teatrem Tańca. Wiedziałem, że tak się to skończy. Z Markiem Weissem-Grzesińskim [na zdjęciu], dyrektorem Opery Bałtyckiej, rozmawia Jarosław Zalesiński.
- Kiedy na początku mojego dyrektorowania napisał pan, jako pierwszy, że w przyszłości balet stanie się teatrem tańca, afiliowanym przy Operze Bałtyckiej, pamiętam, że się na to obruszaliśmy: jak to, przecież nie mamy żadnych takich planów, żadnej ukrytej strategii. Ale zmienił pan zdanie. - Z biegiem czasu, kiedy kolejne premiery baletowe nabierały konsekwencji i rozpędu, zaczęliśmy myśleć o tym, żeby ten dorobek zacząć zacząć pokazywać szerszemu światu. Zespół mógłby zacząć żyć takim życiem, jakie prowadzą kompanie wysokiej klasy. Jako balet Opery Bałtyckiej nie mogliby się pokazywać? - Niedawno prowadziliśmy rozmowy o całym tournee z pewnym szwedzkim impresario. To od niego usłyszeliśmy: ale jak ja mam was zapowiadać? Jako balet opery? Motywy nowej nazwy są wyłącznie marketingowe? - Są również powody merytoryczne. W ciągu tych dwóch lata wykrystalizowała się pewna formuła teatru tańca, która odróżnia ten zesp