Dlaczego nie zrobić show z koncertów operowych, które zwykle docierają wyłącznie do koneserów? - Zrobimy to dla osób, które postanowiły, że nigdy w życiu nie przyjdą do Opery. Zmienią zdanie! - zapowiadają twórcy autoironicznego spektaklu operowego.
Koncert operowy to takie wykonanie opery, w którym śpiewacy nie są przebrani w kostiumy i nie odgrywają całego libretta, lecz śpiewają jedynie arie. Zwykle wygląda to tak: uwertura, kilka arii, uwertura, kilka arii... - Kilka lat temu, siedząc na prawdopodobnie 250 koncercie w moim życiu, gdy po raz kolejny zobaczyłem na scenie divę ubraną w "jakąś bombkę" i z dziwną fryzurą, pomyślałem, że tak być nie musi - opowiada Jerzy Snakowski, spiritus movens większości wydarzeń, dzięki którym Opera Bałtycka pokazuje swoją "nową twarz". - Diva ukłoniła się, a następnie przeistoczyła w inną osobę. Zaczęła śpiewać w obcym języku o czymś, czego nikt kompletnie nie rozumiał, po czym skończyła i stała się na powrót dawną osobą. Tak mnie to rozśmieszyło, że w efekcie uświadomiłem sobie nonsens tego typu koncertów. I dlatego, od czasu do czasu, artyści Opery Bałtyckiej próbują wtłoczyć więcej życia w ten nieco skostniały gatunek.