Konkurs tańca odbywający się w Gdańsku potwierdził, jaką rolę "baletowe olimpiady" spełniają w procesie kształcenia przyszłych artystów. Są znakomitą płaszczyzną konfrontacji dla kandydatów, porównań i dyskusji dla pedagogów - pisze Barbara Kanold w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Werdykt jurorów Jurorzy zakończonego w niedzielę XVI Ogólnopolskiego Konkursu Tańca w Gdańsku nie przyznali grand prix, ale przecież gwiazdy nie pojawiają się na firmamencie baletowym co roku. Podział nagród, które przyznało jury pod przewodnictwem choreografa Emila Wesołowskiego, wyglądał następująco - dwanaście wyróżnień regulaminowych przypadło szkole gdańskiej, po pięć dla Warszawy i Bytomia, po dwie dla Poznania i Łodzi. Młodzi artyści gdańscy, warszawscy i z Bytomia zdobyli po dwa pierwsze miejsca, tancerka ze szkoły poznańskiej otrzymała najwyższą nagrodę w kategorii tańca klasycznego w grupie dziewcząt starszych. Takie decyzje jurorów, nie przez wszystkich przyjęte z aplauzem, świadczą jednak o coraz bardziej wyrównanym poziomie kształcenia przyszłych artystów w polskich szkołach baletowych. Nie było tym razem gwiazd, zdecydowanych faworytów, wyróżniających się talentem, "błyskiem" porywającym widownię, ale widać było