Immanuel Kant nigdy nie podróżował. Pisał swoje kolejne "Krytyki...", wykładał. Nic nie wiemy też na temat jego papugi. W sztuce jednego z najwybitniejszych austriackich dramaturgów, Thomasa {#au#255}Bernharda{/#}, Kant ma nudną, głupią żonę (Krzesisława {#os#5503}Dubiełówna{/#}) i gadającą papugę zapamiętującą jego myśli. A do tego wyrusza na luksusowym transatlantyku do Ameryki, aby odebrać doktorat honoris causa Uniwersytetu Columbia i poddać się operacji katarakty. We wrocławskim Teatrze Polskim, na scenie Dworca Świebodzkiego ten fikcyjny epizod w biografii Kanta, odbijający raczej doświadczenia i obsesje autora dramatu, wystawił Krystian {#os#1116}Lupa{/#}. Od lat nie wystawiał on poza krakowskim Starym Teatrem, tam właśnie powstały jego, najwybitniejsze przedstawienia. Wśród nich {#re#15213}"Kalkwerk"{/#} - pierwsze dzieło Bernharda, z którym się zmierzył. "Immanuel Kant" to pierwszy utwór Bernharda na wrocławskiej scenie. Lupa przestr
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 17