12. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ożywionej Formy Maskarada relacjonuje Maria Sławińska z Nowej Siły Krytycznej.
Trzeciego dnia Maskarady festiwal zdecydowanie nabrał tempa. Uczestnicy wpadli już w stały rytm oglądania spektakli od rana – o 9.00 dla młodszych widzów (+3), a następnie dla starszych (+7) – i czwarty dzień minął szybciej, niż można było się tego spodziewać.
Kiedy fabuła ustępuje formie
Oglądając przedstawienia zaproszone do konkursu, nie można mieć wątpliwość, na jakim festiwalu jesteśmy. Króluje forma, pierwszeństwo mają działania wizualne, bogata plastycznie inscenizacja, lalki czy ożywione przedmioty. Z każdym spektaklem przekonujemy się, że wyobraźnia twórców teatru formy nie zna granic. Autorzy wszystkich przedstawień zaprezentowanych trzeciego i czwartego dnia festiwalu zafundowali odbiorcom niezwykłe doświadczenia estetyczne.
Reżyserka Królestwa (produkcja warszawskich teatrów Guliwer i 21) wypłynęła na szerokie wody z bohaterami, ale i z pomysłami formalnymi. Justyna Sobczyk razem ze scenografką Magdaleną Łazarczyk wykreowały ocen, ale przeniosły nas także na inną planetę, a przez te miejsca prowadziły zakonnice w szalonych strojach z czapkami, które mogły równocześnie być mewami. Jeden z aktorów wcielił się w ośmiornicę, ogarniającą mackami całą scenę. Ważnym elementem stał się horyzont zaprojektowany w sposób przypominający oko, wykorzystany do teatru cieni i wizualizacji.
W spektaklu Mój cień jest różowy w reżyserii Bartosza Kurowskiego (Teatr Pinokio w Łodzi) przemawiały nawet portrety. Wielkie konstrukcje, które animowali aktorzy podwieszono w głębi sceny jako obrazy przodków. Prawdziwą osobowość głównych bohaterów ukazywał ich cień, czyli drugi aktor – razem tworzyli postać. Ważną rolę odegrało światło, które oddzieliło świat „różowy” od „niebieskiego”. Wykorzystano także lalki hybrydowe o plastycznie zaprojektowanych głowach, którym reszty „ciała” użyczyli aktorzy.
Wędrówka Nabu w reżyserii Przemysława Jaszczaka (dyrektora artystycznego Teatru Maska w Rzeszowie), to premiera Teatru Arlekin w Łodzi, zrealizowana w technice teatru czarnego. Mrok spowijający scenę pozwolił zaistnieć lalce stolikowej, która dzięki animacji aktorów ubranych na czarno (a więc niewidocznych), stawała się dziewczynką o imieniu Nabu. Iluzja sprawiła, że widzowie mogli ujrzeć w lalce życie.
Fabuła (nie)ważnym komunikatem
Spaghetti Teatru Baj z Warszawy grane jest w niespektakularnej scenografii, niczym z filmów rysunkowych. Fabuła opowiadała o przyrządzaniu najlepszego na świecie spaghetti. Reakcja publiczności świadczyła jednak, że przepis na teatralny makaron jest całkiem intrygujący, choć nie drąży ważnego tematu.
Twórcy spektaklu Mój cień jest różowy wysłali ze sceny ważny komunikat. Zaprezentowana historia poruszała temat podziału na to, co stereotypowo męskie – niebieskie i damskie – różowe. Opowieść o chłopcu, który lepiej czuje się w spódnicy baletowej niż w stroju superbohatera, ma na celu wyzwolić u młodych odbiorców poczucie, że każdy może być sobą w sposób taki, jaki chce. Przekaz wybrzmiał bardzo jasno, może nawet zbyt nachalnie.
Podobnych wątpliwości nie wzbudza nostalgiczna Wędrówka Nabu. Podróż, którą podjęła bohaterka, miała na celu znalezienie miejsca, gdzie będzie możliwe komfortowe i bezpieczne życie. Dziewczyna napotyka wiele trudności, nawet „metafizyczne ściany”. W końcu morze wyrzuca ją na brzeg wymarzonego świata. Jego mieszkańcy mają jednak wątpliwości co do wpuszczenia Nabu. Trudno nie zauważyć w tej opowieści konotacji z rzeczywistością.
Od inności do (braku)gościnności
Wędrówka Nabu idealnie wpisuję się w hasło festiwalu „goścINNOŚĆ”. Bohaterka przybywa z innego świata i właśnie o gotowość do przyjęcia nieznajomego do ojczyzny toczy się sprawa. Mój cień jest różowy niewątpliwie mówi o ludziach, którzy z powodu panujących w społeczeństwie stereotypów traktowani są jako inni – gorsi. Przekaz płynący ze sceny oczywiście namawia do zmiany tego nastawienia i do otwarcia się na drugiego człowieka bez względu na to, jaki jest. Królestwo sugeruje, że pomimo panujących różnic, można razem współistnieć, a nawet dobrze się bawić. W historii biorą udział bohaterzy z różnych światów i porządków, ale ich pełne pozytywnych doświadczeń przygody są wspólne.
Wspólne inności, czyli młoda gościnność
Wspólną teatralną przygodę przeżyli również uczestnicy dwumiesięcznych warsztatów dla dzieci i młodzieży prowadzonych w Teatrze Maska przez edukatorkę Natalię Kozę. Na koniec czwartego dnia (17 maja) odbył się pokaz ich pracy – trzy etiudy: inscenizacja tekstu Rafała Paśko, work in progress młodszej grupy uczestników o uczuciach (inspiracją była książka Co robią uczucia? Tiny Oziewicz), wariacja na temat baśni Bazyliszek. Młodzi aktorzy popisali się zaangażowaniem i z pewnością dobrze bawili się podczas występów, ale co najistotniejsze opowiedzieli ważne dla wszystkich historie. Stworzyli grupę różnorodnych osobowości i wykazali się gościnnością, dzieląc się swoją pracą i historiami.
Przed widzami ostatnie punkty programu i ogłoszenie wyników konkursu. Jeszcze chwila moment i nadejdzie koniec festiwalowej gościnności… aż do przyszłego roku, kiedy Teatr Maska znów zaprosi w swoje progi.
12. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ożywionej Formy „Maskarada”, Rzeszów 14-19 maja 2022