Można ją ominąć. Najłatwiej – skręcić w prawo, idąc od centrum. Z tej strony mur kończy się po kilkudziesięciu metrach. Można też pójść w lewo, gdzie mur karleje i zanim znów urośnie łatwo go przeskoczyć. Bez względu na kierunek trzeba przejść obok czteropiętrowych bloków z wielkiej płyty, które rażąco odstając od piętnastowiecznej dominanty architektonicznej, przedziwnie do niej przystają. Wysoka na niespełna trzydzieści metrów (razem ze sterczyną) Brama Wolińska to – jak czytam na Wikipedii – „najcenniejszy zabytek miasta Goleniowa”. Przez stulecia pełniła funkcje obronne, później niszczała. Odrestaurowana w latach siedemdziesiątych, miała stać się siedzibą muzeum, ostatecznie dostała się domowi kultury. W 1996 roku warsztaty teatralne dla dzieci (na które, przez pomyłkę w ogłoszeniu, przyszła młodzież) poprowadził w niej siedemnastolatek ze Szczecina, Daniel Jacewicz. To początek teatru.
Dzisiaj mieści się on w innym miejscu. Niespełna dwa kilometry na południowy wschód. Otworzona w zeszłym roku Rampa Kultura, gdzie znajdują się przestrzenie do grania, magazyny, biura i tym podobne oraz sąsiednia Twierdza Design, gdzie mieści się archiwum, to zrewitalizowany towarowy dworzec kolejowy i wieża ciśnień. Zanim powstała Rampa, przez ponad ćwierć wieku działalności artyści ośmiokrotnie zmieniali adres (w kryzysowych chwilach przeprowadzali się także poza Goleniów: do Szczecina i Srebrnej Góry). I choć Jacewicz, pomny doświadczeń, mówi w wywiadzie: „żeby uniknąć rozczarowań, jestem otwarty na zmianę. Może się okazać, że Brama za kilka lat będzie w Grecji. Nie wykluczam żadnej opcji” – to chciałbym spojrzeć na Rampę przynajmniej jak na zwieńczenie etapu, jeśli nie punkt docelowy. Wtedy widać wyraźnie, że goleniowscy artyści zajmują się otwieraniem.