Pod koniec roku życie teatralne Krakowa zdominowały festiwale, większej lub pośledniejszej rangi. Zdecydowanie mniej niż kiedyś jest premier, a teatry bardziej inwestują w kreowanie "eventów", niż cierpliwe budowanie repertuaru - pisze Justyna Nowicka w miesięczniku Kraków.
Lubię, kiedy Kraków odwiedzają wielkie teatralne gwiazdy, ale nie jestem pewna, czy podoba mi się tendencja zastępowania codziennej pracy międzynarodowymi "projektami" lub gościnnymi występami. Ale po kolei. Inaczej niż w Raju Po raz trzeci zawitała do Krakowa Boska Komedia, festiwal wymyślony przez najbardziej niespokojnego z dyrektorów krakowskich teatrów - Bartosza Szydłowskiego, założyciela Łaźni Nowej, inicjatora nieskończonej liczby przeglądów, akcji, festiwali, happeningów, projektów, czasem aż trudno za Bartoszem nadążyć. (Po 5 latach działalności Szydłowskiego w Nowej Hucie stało się jasne, że Łaźnia Nowa raczej nie stanie się kolejnym regularnym teatrem repertuarowym. Trochę szkoda - mam nadzieję, że zapowiadana współpraca z dramaturgiem Igorem Stokfiszewskim rozwinie się w ciekawy, społeczny projekt o pozateatralnym zasięgu). Boska Komedia straciła w tym roku swój międzynarodowy charakter. Zamiast zapowiadanej trzy lata tem