EN

10.08.2007 Wersja do druku

Festiwal Szekspirowski. Dzień piąty

Roberto Ciulli ukazał Szekspira podszytego statyczną atmosferą dramatów Becketta. Pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

"Król Lear" Roberto Ciullego zakończył międzynarodową część inscenizacji dramatów Szekspira na tegorocznym festiwalu. I trzeba przyznać, że było to niezłe zakończenie. Historia Leara ma to do siebie, że przepełniona jest różnymi emocjami (tym tropem podążył Lew Dodin w swojej interpretacji "Króla Leara") - jedne, głęboko skrywane, odstawione na półkę, by doczekać lepszych czasów jak w przypadku Edmunda, inne, wykrzyczane przez porywczego Leara, a jeszcze inne zamaskowane, osłonięte fałszywą słodyczą przez starsze córki króla. Poza nielicznymi wyjątkami, postaci Learowskiego świata cierpią na brak szczerości wobec siebie i otoczenia. Szczerości za to nie brakuje realizacji "Króla Leara" Roberto Ciullego z Theater an der Ruhr. Nie pierwszy raz teatr z Muelheim, mający charakter bardzo hermetyczny, choć wbrew obiegowej opinii nie aż tak, aby jego członkowie wspólnie mieszkali w nieczynnym sanatorium balneologicznym (gdzie pracują nad spek

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Łukasz Rudziński

Data:

10.08.2007

Wątki tematyczne

Festiwale