Od biedy można przymknąć oko na niedociągnięcia, by posłuchać żywiołowych piosenek Cole`a Portera i poznać niecodzienną wersję "Poskromienia złośnicy" - o pokazach "Kiss me, Kate" w reż. Macieja Korwina na Festiwalu Szekspirowskim pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.
Dwa przedstawienia można było zobaczyć ostatniego dnia festiwalu. Studenci London Metropolitan University, razem z aktorami Wybrzeżaka, zaprezentowali ponownie swój "Sen nocy letniej", a musical "Kiss me, Kate" w reżyserii Macieja Korwina zakończył XI Festiwal Szekspirowski. Studenci z Londynu, łącząc siły z polskimi uczestnikami różnych teatralnych projektów firmowanych przez gdański Wybrzeżak, nie pokazali niczego odkrywczego. Jedynym novum było zastąpienie Anglików, podczas niektórych kwestii, przez polskich wykonawców, posługujących się językiem Szekspira lub polszczyzną. Dzięki temu publiczność, składająca się przeważanie z bardzo młodych osób, nie miała większych problemów ze zrozumieniem sensu spektaklu, a mieszane dialogi polsko-angielskie budziły uznanie. Aktorzy Wybrzeżaka koncentrowali się raczej na tekście niż na grze, ale warto podkreślić, że nie było zbyt wielkiego dysonansu między studentami aktorstwa a jego miłośnikam