EN

25.02.2025, 10:03 Wersja do druku

Felieton nr 44

Grzegorz Kondrasiuk żegna się z miesięcznikiem „Teatr” i jego wieloletnim redaktorem naczelnym, Jackiem Kopcińskim.

fot. mat. redakcji "Teatru"

Od kolejnego numeru miesięcznik „Teatr” będzie redagowany przez nowego naczelnego i w nowej formule, stawiam zatem dolary przeciwko orzechom, że to mój ostatni felieton na niniejszych łamach. Należy więc grzecznie się pożegnać z czytelnikami, zacnemu zespołowi redakcyjnemu podziękować za profesjonalizm oraz cierpliwość, a Jackowi Kopcińskiemu za zaproszenie i za to, że udało mi się opublikować tu czterdzieści cztery felietony bez najmniejszej ingerencji w ich treść.

„Teatr” pod redakcją Jacka Kopcińskiego przez te osiemnaście lat był pismem otwartym na wszystkie strony. Postawy takie w złym czasie wojny polsko-polskiej przyjęło się określać mianem symetryzmu. Jak wiadomo, symetrystów nikt nie lubi, obie strony sporu najchętniej zakazałyby im jakiejkolwiek aktywności publicznej. Ponoć to koniunkturaliści bez poglądów, bo właśnie tak, opacznie, interpretuje się fakt, że nie wszyscy jeszcze chorują na polityczną dwubiegunówkę. Kiedyś pewien kolega dramaturg, także felietonista na niniejszych łamach, przypomniał niewinne zdanko z międzywojennej prasy: „Nie zacierajmy różnic!”. Otóż to – wielu żyje właśnie ze sporów i nie jest zainteresowanych tym, co się dzieje w aideologicznych enklawach. „Prawacy” podają sobie ręce z „lewakami”, wspólnie wyznając pogląd o nieistnieniu życia pozapolitycznego. Tymczasem w „Teatrze” pisaliśmy po prostu o tym, co nas ciekawi, fascynuje i wkurza. Złośliwi, na przykład ja, te redakcyjne slalomy określali powiedzeniem, że „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Wkrótce pewnie zacznę za nimi tęsknić.

Obawiam się, że decyzja komisji konkursowej Instytutu Książki – która znienacka wręczyła wieloletniemu naczelnemu czerwoną kartkę – w branży czernienia papieru na tematy teatralne przełoży się na zanik światopoglądowej różnorodności, a może nawet i bioróżnorodności wśród osobników zawodowo papier czerniących… Obym się mylił, ale istnieje duża szansa, że już niedługo „Teatr” – tak jak pozostałe publikatory branżowe – będzie pisał mniej więcej o tym samym, to samo i tak samo. Redakcje kulturalne w dużych publicznych mediach przestroiły się na nowy ton gładko i bezboleśnie, niemal następnego dnia po wyborach. Teraz przyszedł czas na pisma patronackie. Językiem zatroskanym o odnotowanie różnorodności wśród osób twórczych, reżyserskich, dramaturżących etc. – zgodnym chórem będą opowiadać nam świat z punktu widzenia lewicowego artywizmu, obowiązkowo ojkofobicznego i naiwnie zafascynowanego każdego rodzaju Innością, wyznającą dogmat o konieczności radykalnej rewizji tradycji i historii. Równolegle z „przejmowaniem” pism zachodzi proces „przejmowania” teatrów, czyli stanowisk dyrektorskich, także tych największych, na czele z dwiema narodowymi scenami. I tak nieduża grupa społeczna, której reprezentanci w wyborach osiągają wynik jednocyfrowy, zdobywa kontrolę nad mediami, bo teatr jest przecież także medium społecznego przekazu, jednym z najstarszych – skierowanym do ogółu społeczeństwa i finansowanym z jego podatków.

Jest jeszcze coś. Ten sam Instytut Książki po odejściu na emeryturę Jacka Sieradzkiego za kadencji Piotra Glińskiego zatrudnił nowego redaktora naczelnego miesięcznika „Dialog”. Antoni Winch powołany decyzją ówczesnego dyrektora Instytutu, a więc bez konkursu, według zespołu redakcyjnego miał dwie nieusuwalne wady: nie pracował wcześniej w „Dialogu” oraz tą drugą – poglądy. Zespół dobitnie upomniał się wtedy o swą podmiotowość i uznał, że wydawca – chociaż działał w legalnych ramach – nie miał prawa powoływać naczelnego. Jedyne możliwe rozwiązanie widział w objęciu tego stanowiska przez jednego z członków redakcji, i tak też się w końcu – po wyborach – stało. Bo dziś ta sama komisja, która lege artis zwolniła jednego popieranego przez zespół kandydata („Teatr”), potwierdziła angaż innego, również popieranego przez zespół („Dialog”). Jacek Kopciński startował przecież w konkursie z wizją, która – według komunikatu ogłoszonego przez redakcję – „została wypracowana przez cały zespół”, co oznacza, że zmiana naczelnego odbyła się ponad głowami ludzi realnie i od lat tworzących to pismo.

Czekam zatem na kolejny numer miesięcznika „Dialog”, „Przejęte 2”, na transparenty upominające się o podmiotowość redaktorów eksponowane na widowniach i scenach największych polskich teatrów i głównych festiwali. Bezskutecznie skroluję stronę e-teatru w poszukiwaniu duszoszczypatielnych apeli i listów otwartych kierowanych z różnych miejsc środowiska, od „zaprzyjaźnionych” redakcji, od akademii aktorskich i reżyserskich, towarzystw badań teatralnych, stowarzyszeń oraz gildii dyrektorek i dyrektorów polskich teatrów. Jakoś ich nie widać. Czyżby „środowisko” uprawiało dwójmyślenie, wierząc w istnienie dwóch odmian podmiotowości, słusznej i niesłusznej?

Tytuł oryginalny

Felieton nr 44

Źródło:

„Teatr” 2/2025

Autor:

Grzegorz Kondrasiuk

Data publikacji oryginału:

20.02.2025