Poważny teatr, dramatyczny - ale wybieranie nowego dyrektora przypomina farsę do grania na objazdowych chałturach. Od samego początku sprawa ta jest załatwiana przez władze województwa z gracją słonia w składzie porcelany - pisze Ryszard Warta w Nowościach.
Zaczęło się już od tego, że o konkursie, a więc o odejściu ze stanowiska Jadwigi Oleradzkiej, a także o konkursie na dyrektora bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej, wicemarszałek Zbigniew Ostrowski poinformował w Bydgoszczy, na zwykłej konferencji prasowej, tłumacząc jednocześnie, że zarząd chce pozostawić Macieja Figasa na stanowisku dyrektora Opery Nova. Później gładko przeszedł do zapowiedzi dalszej walki z wykluczeniem cyfrowym w regionie. Komunikat był zatem prosty: Figas jest dobry - więc zostaje, a na miejsce Harendarskiej i Oleradzkiej potrzeba kogoś lepszego. Jadwiga Oleradzka kieruje toruńską sceną długo, 18 lat. Rozumiem, że może trzeba nowej krwi, że skoro i tak jej kadencja się kończy, to może dobry to moment na zmianę, ale... Ale można było to zrobić zgrabniej, bardziej elegancko. Zwłaszcza, że konkretnych zarzutów do dyrektor Oleradzkiej nie ma: teatr realizuje z nawiązką zobowiązania frekwencyjne, wystawia wymaganą liczbę prem