EN

13.11.2012 Wersja do druku

FARO, czyli jak Meksyk radzi sobie z biedą

To nieprawda, że kultura musi być bezradna wobec biedy i przemocy - i że jedyne, co może zaoferować ludziom, to kompensacja poczucia odrzucenia i upokorzenia - pisze Igor Stokfiszewski w Krytyce Politycznej.

By jednak kultura mogła udzielać skutecznej odpowiedzi na problem ubóstwa i przemocy, musi rozumieć swoje funkcje i możliwości operowania w świecie; potrzeba również instytucji, które wyjdą temu naprzeciw. Instytucji takich jak na przykład meksykańskie FARO de Oriente. FARO jest skrótem od słów Fábrica de Artes y Oficios - Fabryka Sztuk i Zawodów. Hiszpańskie słowo "faro" oznacza "latarnię". FARO de Oriente to zatem jednocześnie Fabryka Sztuk i Zawodów Wschód oraz Latarnia Wschodu. Określenie geograficzne odwołuje się do położenia centrum kultury - mieści się ono w dzielnicy Iztapalapa zajmującej wschodnie suburbia stolicy Meksyku, oddalonej od śródmieścia o około półtorej godziny jazdy metrem. Iztapalapa słynie z handlu narkotykami, kradzionymi częściami samochodowymi, z gwałtów i przemocy domowej. Rzesze mieszkańców nie mają dostępu do czystej wody, zajmują się dorywczymi pracami, handlem ulicznym, żebractwem lub żyją z wymia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

FARO, czyli jak Meksyk radzi sobie z biedą

Źródło:

Materiał nadesłany

www.krytykapolityczna.pl

Autor:

Igor Stokfiszewski

Data:

13.11.2012

Wątki tematyczne