Wciąż też wyjście do teatru jest świętem. Lepiej się ubieramy, nie krzyczymy i zachowujemy się w sposób bardziej dystyngowany. W Lublinie chadza się częściej do teatru niż na konkretny spektakl - pisze Bartłomiej Miernik w Lubelskiej Gazecie Teatralnej Proscenium.
27 marca, w tym roku w niedzielę, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru. Czekam, kto tym razem napisze orędzie. W czasach gdy telePiSji publicznej już w zasadzie nie da się oglądać, a od propagandy sukcesu dudniącej z publicznego radia więdną uszy, teatr wciąż jeszcze pozostaje oazą normalności, prawdy, ale także eksperymentu. Cieszę się, widząc kolejki do kas teatralnych, cieszę się, gdy oglądam grupy młodzieży chcące bawić się w teatr na przeróżnych festiwalach i przeglądach. Teatr znów jest ważny, znów do niego chodzimy. W maju zeszłego roku wiele scen postanowiło włączyć się w akcję "Bilet za 250 groszy". Kolejki do kas sięgały daleko poza budynek. Wciąż też wyjście do teatru jest świętem. Lepiej się ubieramy, nie krzyczymy i zachowujemy się w sposób bardziej dystyngowany. W Lublinie chadza się częściej do teatru niż na konkretny spektakl. Mamy wielbicieli Osterwy, którym - jak Arturowi Markowskiemu, szefowi akademickiego