- Jeżeli ktoś chce przygotować spektakl robiony wcześniej tysiąc pięćset razy w identyczny sposób, to znaczy, że nie rozumie Moniuszki i chyba nie traktuje go z szacunkiem. Sam Moniuszko chyba z tego powodu byłby bardzo niezadowolony - mówi Jacek Jekiel, koordynator obchodów Roku Moniuszkowskiego w Zachodniopomorskiem. O tym, dlaczego Moniuszko jest kompozytorem uniwersalnym, co o nim wiemy po Roku Moniuszkowskim, a czego nie wiedzieliśmy przed, o jego odczytaniu na wiele współczesnych sposobów, i o tym, czy polski twórca ma szanse zawładnąć światem, z dyrektorem Opery na Zamku rozmawiała Magdalena Jagiełło-Kmieciak.
Za co lubi Pan Stanisława Moniuszkę, jako kompozytora i jako człowieka? - Jako człowieka dlatego, że pomimo ewidentnych oznak geniuszu kompozytorskiego pozostał zwykłym, skromnym i kompletnie pozbawionym rozbudowanego egotyzmu człowiekiem. A jako kompozytora? Myślę, że biorąc pod uwagę złożoność jego partytur, w porównaniu do tego, co ówczesna Europa komponowała, Stanisław Moniuszko jest w absolutnej czołówce. Opera na Zamku w Szczecinie jako jedyna w Polsce nagrała wszystkie opery Stanisława Moniuszki, bez specjalnego jubileuszu. Prekursorka? - To niewątpliwa zasługa Warcisława Kunca, który miał taką zacną idée fixe. Bardzo dobrze, że te dzieła zostały uwiecznione na płytach. Gorzej, że pomimo tego, że one są, tak rzadko były upowszechniane przede wszystkim przez media publiczne, że tych w wersji koncertowej, pomijając oczywiście Rok Moniuszkowski, właściwie było tyle co na lekarstwo. Poza najbardziej zgranymi tytułami jak "