- W czasie Euro będę płakał - mówił Robert Gliński, reżyser i dyrektor warszawskiego Teatru Powszechneg w rozmowie z Grzegorzem Chlastą w TOK FM - Euro jest jakimś przekleństwem dla kultury, bo ona w tym czasie odchodzi zdecydowanie w cień.
O ile istnieje model finansowania sportu i środki, które idą na sport są zdecydowanie większe, to kultura jest dzieckiem niechcianym. Wymyśliłem, że wokół Teatru Powszechnego, który leży naprzeciwko Stadionu Narodowego, zrobię strefę kultury, taką antytezę strefy kibica. Tam miały się dziać wydarzenia kulturalne, od koncertów, małych spektakli, po spektakle dla dzieci. Tak się złożyło, że nie dostałem na to ani złotówki, nie potrafiłem uwieść żadnego sponsora prywatnego i strefa kultury się rozsypała. Pomyślałem, że jak to nie wychodzi, to zrobię strefę wytrzeźwień. Są pieniądze na namioty wytrzeźwień, gdzie są zaangażowani lekarze, pielęgniarze, są łóżka. Skoro na to są pieniądze, to może wyrwę te pieniądze na teatr wytrzeźwień - ironizował. Zdaniem Glińskiego w przypadku teatru fantastyczne jest to, że można pójść do kasy i kupić bilet. - Przecież jak pójdziemy pod Stadion Narodowy i będziemy chcieć kupić bil