EN

26.10.2021, 19:28 Wersja do druku

Eleusis nasze powszednie

fot. Monika Stolarska / mat. teatru

"Stream" Katarzyny Minkowskiej i Tomasza Walesiaka w reż. Katarzyny Minkowskiej w TR Warszawa. Pisze Henryk Mazurkiewicz, członek Komisji Artystycznej 27. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Współczesne Eleusis to maleńkie miasteczko przemysłowe – jak usłużnie doprecyzowuje Wikipedia – „u zbiegu dwóch autostrad i trasy szybkiego ruchu”. Fabryki, stocznia, ogromne magazyny produktów naftowych, zakłady zbrojeniowe i zaledwie trzydzieści tysięcy mieszkańców. O legendzie tego wyjątkowego miejsca przypominają obecnie jedynie ruiny starożytnych świątyń, resztki zwalonych kolumn i porośnięte trawą place. Widzimy to na nagraniu rozpoczynającym spektakl. Dwa wielkie ekrany, na które rzucany jest obraz, umieszczono naprzeciw siebie. Publiczność natomiast siedzi na rozstawionych po środku sceny, bez większego ładu, krzesłach. Widownia, otoczona płytkimi kanałami z wodą, przypomina kwadratową wyspę, dookoła której będzie się toczyła akcja. Najczęściej symultanicznie, zmuszając świadomie wybierać kierunek spojrzenia.

Filmowy obraz naprowadza na myśl, że trwalsze od kamiennych i marmurowych perełek architektury są utkane ze słów i wieloznacznych metafor opowieści. Wciąż żyją własnym życiem, czego Stream Katarzyny Minkowskiej w Teatrze Rozmaitości jest kolejnym dowodem. Reżyserka potraktowała mitologię grecką dość swobodnie. W duchu czasów, celując we wrażliwość współczesnych nastolatków, do których skierowane jest przedstawienie. W sposób bliski temu, w jaki bohaterowie i ich przygody funkcjonują w komiksowych i serialowych multiwersach. Mówiąc słowami twórców, Stream to „laboratorium mitologii epoki cyfrowej”. Przestrzeń, gdzie „zderza się greckie mity z wirtualnymi przestrzeniami internetu, szukając odpowiedzi na pytanie o źródła współczesnej kultury”. Od siebie dodam, że przewrotność pomysłu polegała na tym, żeby poprzez nieśmiertelne w naszej kulturze historie o nieśmiertelnych istotach, opowiedzieć wkraczającym w dorosłość osobom o śmierci i odchodzeniu.

Chociaż struktura przedstawienia jest dość swobodna i nie do końca linearna, poszczególne sceny i etiudy składają się tu w celną opowieść, w centrum której znajdują się postacie Kory, Demeter, Narcyza, Hadesa i Epione. Postacie dobrze nam znane, lecz tu wymyślone i poprowadzone tak, żeby z dalekich mieszkańców Olimpu stały się jeszcze bardziej ludzcy – powiedziałbym nawet, arcyludzcy – i współcześni. Już w pierwszej scenie Kora (bardzo wiarygodna w tej roli Martyna Byczkowska) proponuje swojej matce Demeter (wzruszająca Maria Maj), żeby ta zadała jej dziesięć pytań, z których odpowie tylko na jedno. Jest „typową” zbuntowaną, poszukującą siebie nastolatką, która „dojrzewając zaczęła znikać”. Bardzo czuła, pełna miłości relacja łącząca ją z rodzicielką, zamieniła się w długie dni wypełnione niezręcznym milczeniem i nieudanymi próbami ponownego nawiązania dawnej bliskości. Poza tym Korę przeraża choroba matki, z którą nie potrafi się pogodzić.

W przedpremierowym wywiadzie Minkowska podkreślała, że mit dla niej jest „zapisem nie tylko historii, ale przede wszystkim emocji”. Stąd też ma „głębokie przeświadczenie, że emocja jest osią życia każdego człowieka i że każdy ma emocję przewodnią, którą prowadzi go przez życie i warunkuje wszystko inne”. Tego właśnie szukała w swoich bohaterach. I dzięki temu też mogła budować relację łączącą Korę z Narcyzem nawiązując do tragicznego wypadku z 2019 roku, kiedy Brandon Clark podciął gardło swej dziewczynie Biance Devins i wrzucił zdjęcia jej zwłok na Instagrama. Nadal, mimo zakazów i prób usunięcia, krążą one w sieci, niczym makabryczne powidoki zbrodni.

Niemniej Narcyz Mateusza Górskiego to nieśmiały, nadwrażliwy i, najprawdopodobniej, bardzo samotny młody człowiek. Wierny kolega, z którym Kora wspólnie prowadzi wideobloga o śmierci, fragmenty którego zobaczymy na tychże ekranach. A może więcej niż kolega, sądząc po natężeniu wzajemnym uszczypliwości, wzajemnego się naigrywania, w którym wyczuwamy – znowuż, arcyludzką – potrzebę pełnego otwarcia się przed innym. Niestety, ciągle niespełnioną, ponieważ w przedarciu się przez banał i płytkość mało znaczących rozmów przeszkadza bohaterom wstydliwość i wściekłość, skrywające ich strach przed własną bezbronnością.

Do mówienia o tym wszystkim Minkowskiej i Tomaszowi Walesiakowi, dramaturgowi i współautorowi sztuki, udało się znaleźć niezbędną równowagę między szczerością i naiwnością a pretensjonalnością i porywczością zachowań nastolatków. W przedstawieniu znalazło się miejsce i dla dokładnych instrukcji pośmiertnych, i dla wierszaJoy Harjo I Give You Back wygłaszanego przez odpowiednio tajemniczego i zaświatowego Hadesa w wykonaniu Pawła Tomaszewskiego, i dla przypominającej nauczycielkę szkolną Epione (Natalia Kalita), pozostającą – jak na bogini ukojenia bólu przystało – jednocześnie w samym środku scenicznych wydarzeń i jakby gdzieś daleko na zewnątrz. Wreszcie dla pięknego, pełnego bólu pożegnalnego monologu dla mamy.

Najbardziej jednak cieszy, że twórcy partnersko potraktowali swoją publiczność. Nie próbują ją pouczać, „naprawiać”, czy dowodzić, że są od niej mądrzejsi. Nawet teraz, po namyśle, trudno mi wydestylować przekaz spektaklu w kilku zgrabnych zdaniach. Ważniejszą wydają się być owe emocje przewodnie i ogólna atmosfera, starannie stwarzana i podtrzymywana dzięki niespiesznemu rytmowi, dialogującym ze sobą obrazom i muzyce Wojciecha Frycza. Opuszczając salę z zaciekawieniem wsłuchiwałem się w zdawkową wymianę opinii wśród młodzieży szkolnej. Dwa razy usłyszałem słowo „fajne". Nie lada to pochwała. „Fajnych” przedstawień dla takich widzów w polskim teatrze wciąż jest jak na lekarstwo.

Katarzyna Minkowska, Tomasz Walesiak STREAM. Reżyseria: Katarzyna Minkowska, dramaturgia: Tomasz Walesiak, scenografia: Katarzyna Minkowska, Julita Goździk, kostiumy: Julita Goździk, muzyka: Wojciech Frycz, wideo: Agata Rucińska. Premiera w TR Warszawa 2 października 2020.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne