„Jungle Book. Reimagined” w reż. i chor. Akrama Khana z Akram Khan Company w Londynie, pokaz w Barcelonie. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.
Jednym z najważniejszych pisarzy, dla pokolenia przełomu i zmiany lat osiemdziesiątych, był bez wątpienia George Orwell. Jego Rok 1984, zarówno w wersji drukowanej, jak i interpretacji filmowej, stanowił wizję skrajnego reżimu niedemokratycznego, w którym jednostka została całkowicie podporządkowana nowemu państwu i społeczeństwu. Równie mocnym utworem był Folwark zwierzęcy, też w dwóch formach – książkowej i filmu animowanego. Zwierzęta pewnego gospodarstwa wiejskiego przeciwstawiają się gospodarzowi. Rewolucja przynosi zmianę, zaczyna się upragniona wolność, ale pojawia się grupa dominująca, podporządkowująca innych. Świnie stały się nową arystokracją, zmieniając farmę w niewolniczy obóz pracy. Wieprzowa burżuazja wykorzystywała, dla własnego alkoholowego zysku, drób, krowy i innych mieszkańców rolniczego siedliska. Do czasu: buntu i oporu. Utwory Orwella posiadały siłę politycznego rażenia i przede wszystkim wskazywały patologię władzy. Owe skojarzenia, szczególnie do Folwarku zwierzęcego, powróciły podczas najnowszego spektaklu, geniusza tańca, Akrama Khana. W nowej interpretacji Księgi dżungli na podstawie powieści Rudyarda Kiplinga, oddaje on głos zwierzętom i to dosłownie. Stara się ową historią zaalarmować świat, podjąć próbę obrony globu i unaocznić konieczność komunikacji z naturą. Katastrofa klimatyczna i ocieplenie globalne przyświecały idei przygotowania widowiska. Podobnie Khan stara się w wieloformatowy sposób zbudować uwrażliwiającą historię. I ponosi porażkę. Dotkliwą i bolesną. Bowiem jego opowieść nie posiada mocy, tanie chwyty irytują, a to co mu wychodzi najlepiej – taniec, jest zmarginalizowany i przytłoczony innymi bodźcami i nachalną próbą ukazania ekologicznej baśni. Za dużo. Od nadmiaru boli głowa. A czasem prostota i pokora zwyciężają i są ciekawsze niż wielki koszyk piknikowy, który okazuje się niestrawny i przestarzały.
Opowiedzenie treści nastręcza logicznych problemów. Dramaturżka (Sharon Clark) tak skonstruowała historię, że ciężko połapać się w wątkach. To, co najważniejsze to świat jest w wielkiej katastrofie, nieustanne deszcze zatapiają kolejne miejsca, wieżyce budowli pozostają jak kikuty, a ludzie na tratwach, niczym arki Noego, poszukują wybawienia i ucieczki od zagłady. Dziewczyna wypada z łodzi i trafia do głębin odmętu wody, ale zostaje wyratowana i z pomocą ptaka trafia do krainy zwierząt, które początkowo ją odrzucają, a następnie przyjmują jako współtowarzyszkę doli. Zwierzęta różnej maści znalazły się w świecie postludzkim, miejscu, do którego są nieprzystosowane i niedopasowane. Rywalizują ze sobą, zagrożeniem są małpy, na których ludzie wykonywali eksperymenty. Ssaki nabrały cech człowieczych i dążą do dominacji nad całą menażerią. Dokładnie analogicznie jak w orwellowskim Folwarku zwierzęcym. Mowgli, uratowana dziewczynka, staje się niezbędna dla rozpalenia ognia, gdyż on może stać się ukoronowaniem dominacji. Szczęśliwym trafem udaje się zapanować nad chaosem wewnętrznym wśród zwierząt. Jednak zagrożeniem jest myśliwy, którego strzały ze strzelby sieją ogólny postrach. I owego przeciwnika również udaje się spacyfikować. Ale pojednanie ludzi i zwierząt nie jest możliwe. Mowgli, stojąca przed wyborem pozostania czy odejścia, wybiera ścieżkę samotności. Opuszcza krainę zwierząt, bowiem człowiek mimo najlepszych chęci będzie zawsze zagrożeniem dla świata natury. I już ta narracja jest niesłychanie trudna w odbiorze dla widza. Bowiem pojawiają się pytania. Skąd myśliwy, nagle w tym miejscu, jak świat zalała woda i uległ faktycznej zagładzie? Skąd małpy wiedzą o ogniu i jego roli? Analogie do Prometeusza są oczywiste i naciągane. I jeszcze kilka pytań można postawić, bowiem budowanie widowiska pod naukową tezę niestety nie jest dobrym rozwiązaniem. Już we wcześniejszej pracy, Creature w English National Ballet, Akram Khan dążył do zbudowania wieloaspektowej opowieści o nadczłowieczeństwie i niebezpieczeństwie eksperymentów. Ale dopiero w Księdze dżungli mamy spiętrzenie problemów i wątków współczesnego świata.
Inscenizacja też nie ułatwia odbioru. Bowiem Akram Khan, będąc niekwestionowanym mistrzem tańca współczesnego, którego choreograficzną siłę poznajemy również podczas spektaklu, tworzy niestety wielowątkowe widowisko totalne. Najbliżej mu do filmu animowanego na żywo. Oprócz dziesiątki perfekcyjnych tancerzy mamy kreskówkę w projekcji, dialogi autorstwa Tarqi Jordana, warstwę muzyczną i dźwiękową. I ten melanż i koloryt technik aż kręci w głowie. To widowisko formy i pewnej konwencji, samo w sobie atrakcyjne, tylko niestety ta wieloaspektowość zabija jasność przekazu. Najgorsze są dialogi zwierząt. Miałem wrażenie, że oglądam na żywo Króla Lwa, a nawet Shreka. Bowiem rozmowy dokładnie odpowiadają konwersacjom z animacji. Są wyolbrzymione, niby śmieszne i utwierdzają w dziwnym przekonaniu, że zwierzęta mówią. Owszem Khan stosuje ciekawy zabieg, że nie przebiera tancerzy, kostium jest zunifikowany, a tylko ruchem artyści przedstawiają zwierzęcą postać. Mimo to trudno się domyślić, że jeden to niedźwiedź, drugi pantera, trzeci wilk, a czwarty wąż. A gdy nie wiadomo jak pokazać w odpowiedni sposób postać z pomocą przychodzi kreskówka. I sprawa rozwiązana. Szkoda. Bowiem pomysł powrotu do Księgi dżungli był ciekawy, a wielkie umiejętności Akrama Khana dawały nadzieję na żywiołowe widowisko taneczne. Cóż pozostało? Wielowątkowość, nudne dialogi, ale na szczęście i zjawiskowy ruch. Gdy choreograf oddaje scenę tancerzom jest niesamowicie, oszałamiająco i zniewalająco. Sekwencje grupowe są dopracowane w każdym szczególe i niuansie. A mogło być tak przez cały wieczór.
Już wkrótce widzowie w Polsce będą mogli zobaczyć ten spektakl podczas krakowskiego festiwalu Materia Prima. Dla tych, którzy poszukują odkryć na scenie, gdzie stykają się sztuki w jednym widowisku, będzie to doświadczenie wyjątkowe. Ci, którzy są zainteresowani sztuką tańca, mogą czuć się zawiedzeni. Również problematyka, choć ważna społecznie, nie trafia do odbiorcy, a niektóre rozwiązania inscenizacyjne irytują. W twórczości Akrama Khana miał być to spektakl wielkiego sukcesu, pozostanie tropem i wyzwaniem, a dla fanów jego twórczości wołaniem o kolejną genialną Giselle.
Jungle Book. Reimagined, choreografia i reżyseria Akram Khan, Akram Khan Company w Londynie, pokaz w Barcelonie, styczeń 2023.