- To opowieść o tym, że nikt z nas nie zna do końca swojego losu, choć może być przekonany, że panuje nad wszystkim - mówi Sławomir Grzymkowski wcielający się w tytułową postać w "Królu Edypie". Premiera spektaklu otworzy dziś Letni Przegląd Teatru Dramatycznego
Dramat Sofoklesa wraca na deski stołecznego teatru. Wcześniej zrealizowali go tu Ludwik René i Gustaw Holoubek. Teraz po klasyczny tekst sięga czeski reżyser Jakub Krofta. - Z pewnością nie jest to spektakl o kompleksie Edypa, to byłoby banalne. Opowiada o pewnej intrydze politycznej, w której wiele rzeczy zostaje niedopowiedzianych - mówi Jakub Krofta. - Staraliśmy się, żeby ta historia odzwierciedlała sytuację nie tylko w Polsce, ale też w Europie Środkowo-Wschodniej. Czechami przed rokiem wstrząsnęła afera. Jej główną bohaterką była kochanka premiera. Aferę taśmową dostaliśmy niejako w prezencie - żartuje reżyser. Autor nowego przekładu, Antoni Libera, przyznaje, że starał się uwspółcześnić klasykę, nie popadając jednak w powszechną dziś, jego zdaniem, wulgaryzację języka w teatrze. - Podjąłem próbę zaproponowania nowej wersji tonu wysokiego. To znaczy zachowując metrum, wiersz, starałem się znaleźć dykcję bardzo współczesną,