- Przemawia do mnie struktura polskiej duszy. Podoba mi się wasze dramatyzowanie spraw. I to, że czasem macie z tym problem. Podoba mi się, ponieważ daje wam to perspektywę głębi, esencji rzeczy. Popycha was w stronę specyficznego poczucia humoru, co również jest ciekawe. Widać też udział różnych cząstkowych sił, z których każda przyczyniła się do złożoności polskiej duszy. Mam na myśli kontekst historyczny i położenie pomiędzy dwoma mitycznymi siłami - Rosją i Niemcami - reżyser dzisiejszej premiery "Akropolis. Rekonstrukcja" Michael Marmarinos w rozmowie z Leszkiem Pułką.
Leszek Pułka: Polskie "Akropolis" to najpierw Wyspiański, potem Grotowski - wielcy obrazoburcy i reformatorzy teatru. Żeby mówić o rekonstrukcji na podobną skalę, trzeba wcześniej doświadczyć destrukcji. Jaki rodzaj współczesnego teatru się rozpadł, że poczuł pan potrzebę rekonstruowania? Michael Marmarinos: Nie sięgałbym tak daleko. Akcja i rekonstrukcja - czyli działanie i czynność rekonstruowania, to jest coś, co wydarza się w życiu codziennym. Rekonstrukcja to funkcja naszej pamięci. A w moim spektaklu nie chodzi o to, że coś zostało zniszczone i my to odbudowujemy, chociaż rekonstrukcja jest pojęciem, którego użył Wyspiański w stosunku do zniszczonego Wawelu. Z tej potrzeby zrodził się pomysł powołania polskiego Akropolis. W moim rozumieniu odwiedzamy dzieło wielkiego klasyka polskiego teatru, tak samo jak odwiedzamy Akropol w Grecji. Potem wracamy do polskiej codzienności. I w niej staramy się odbudować naszą pamięć tamtej wizyty. T