„Dziewczyno, takie konfundujące" Jowity Mazurkiewicz w reż. Weroniki Szczawińskiej, spektakl dyplomowy IV roku kierunku aktorskiego z Akademii Teatralnej w Białymstoku w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Za moment premiera długo wyczekiwanego filmu, mającego łączyć wysokiej klasy rozrywkę z refleksją nad kondycją ludzkości. W „Ashes of Tomorrow” wyreżyserowanym przez Wade’a Flexa grają aktorzy, o których za chwilę świat usłyszy, wśród nich także Polka, miłośniczka wędrówki po Górach Stołowych, z wielką szansą na podbój Hollywood. Internet wprost nie może się doczekać tej premiery, jest rozgrzany do czerwoności, podcasterzy, youtuberzy i influencerzy przechodzą samych siebie w budowaniu napięcia przed wejściem filmu do kin, a obsada rusza w press-tour, biorąc m.in. udział w TV talk-show, pogłębiając aurę tajemniczości promowanego dzieła, i próbując zaistnieć jako intrygujące osobowości. Co jest o tyle trudne, że w tym formacie najważniejszy jest zawsze prowadzący, który istotnie robi wszystko, żeby nie zejść przypadkiem z pierwszego planu.
Jest to historia niezwykle zabawna, a ogromnie przez to smutna, bowiem inkryminowany film jest soczewką, przez którą przyglądamy się współczesnym mediom, social-mediom, ale także Internetowi w ogóle. Jak daleko jesteśmy w stanie pójść – pytają twórcy - żeby być zauważonym w Internecie? Jaką cenę trzeba zapłacić za odsłony i lajki?
Czy w Internecie trzeba mieć cokolwiek do powiedzenia – czy też wystarczy znaleźć atrakcyjną formę do mówienia niczego? Dlaczego idiotyczne treści bywają tak uzależniające? Te pytania wydały mi się dość upiorną (ale czy przerysowaną?) diagnozą stanu naszych umysłów, jednocześnie podszytą pewnym lękiem o kierunek, w jakim TO WSZYSTKO będzie szło.
Oglądamy widowiskowe (fenomenalne kostiumy Marty Szypulskiej), świetnie wymyślone, bardzo inteligentne ale i gorzkie przedstawienie, będące także znakomitym dyplomem, w którym cała ósemka pokazała się z jak najlepszej strony. Ze sceny emanowała nieprawdopodobna energia, było widać, że aktorzy bardzo lubią w tym spektaklu grać; i - że to, o czym nam opowiadają - jest także dla nich po prostu bardzo ważne.