Mamy 6 dni, w trakcie których musimy postawić namiot wraz ze scenografią, nagłośnieniem i oświetleniem, wznowić spektakl - również muzycznie i choreograficznie. Ostra jazda bez trzymanki - o przygotowaniach do projektu "Gdzie jest Pinokio?" pisze Justyna Czarnota.
To już trzecie wakacje, podczas których ekipa "Gdzie jest Pinokio?" podróżuje po Polsce. Byli już w 40 miejscowościach, w tym roku przed nimi kolejnych siedem pokazów. Tylko siedem i aż siedem. Bo niezależnie od tego, jak długa będzie trasa, grupa musi odbyć określoną liczbę prób, a produkcja powinna być wzorowo zorganizowana. Trzeba przecież przygotować takie same rzeczy i nie zapomnieć o żadnym, nawet najmniejszym szczególe. Z zakamarków pamięci i plików komputerowych wyskakują niespodziewanie kolejne, odłożone na 10 miesięcy, rekwizyty, niezbędne sprzęty, przedmioty. Na początku wszystko idzie jak z płatka: precyzyjnie ułożony kalendarz prób, szczegółowe ustalenia poczynione z grupą artystyczną. Nie ma takiego planu - choćby wydawał się z początku najdoskonalszy - który udaje się zrealizować punkt po punkcie. Kolejne wieści jak bomby roznoszą nasz projekt na strzępy. Nie, to tylko złudzenie. Dziury da się załatać, koncepcję - z