EN

1.07.2022, 10:31 Wersja do druku

Dyr. Festiwalu Sztuka Ulicy: festiwal daje szansę na spotkanie ze sztuką na międzynarodowym poziomie

Festiwal daje szansę na spotkanie ze sztuką na wysokim, międzynarodowym poziomie – mówi PAP Dariusz Jarosiński, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Sztuka Ulicy. 29. edycja trzydniowego wydarzenia rozpocznie się 1 lipca.

Polska Agencja Prasowa: Międzynarodowy Festiwal Sztuka Ulicy rozpocznie się w Warszawie 1 lipca. Impreza powraca po krótkiej przerwie. Czym była spowodowana?

Dariusz Jarosiński: Festiwal powraca na ulice stolicy po rocznej przerwie, ponieważ w ubiegłym roku z powodów pandemii i w związku z kłopotami finansowymi nie udało się go zorganizować. Tym razem przekonaliśmy różne gremia decyzyjne - samorządowe i rządowe - że Sztuka Ulicy jest ważna, bo zajmuje się prezentacją istotnego fragmentu kultury masowej, jakim jest teatr plenerowy. Jestem przekonany, że po okresie pandemii i w obliczu wojny w Ukrainie taki teatr mieszkańcom Warszawy i przebywającym w niej gościom jest teraz bardzo potrzebny.

Przypomnę też, że wstęp na wszystkie przedstawienia jest bezpłatny, a sam festiwal daje szansę na spotkanie ze sztuką na wysokim, międzynarodowym poziomie.

W tym roku Sztuka Ulicy ma też formę zaproszenia skierowanego do naszych gości z Ukrainy, bo obecnie w Warszawie przebywa około 400 tys. uchodźców, obywateli ukraińskich. Oni nie zawsze zechcą przyjść na wydarzenia kulturalne, które są oparte na komunikacji w języku polskim. Natomiast bez problemu będą mogli skorzystać z kontaktu ze spektaklami, które są opowiedziane językiem teatru plastycznego, teatru tańca, formy. Dlatego zaproponowaliśmy zróżnicowany program 29. festiwalu, w którym znalazły się przedstawienia poruszające rozmaite tematy i treści, a także odmienne stylistyki teatralne.

Swoje przedstawienia pokażą teatry alternatywne, wykonawcy sztuki jarmarcznej i cyrkowej. Będzie komedia dell'arte, goście zagraniczni oraz wędrowne teatry lalkowe.

PAP: Zaprosił pan artystów z Ukrainy. Co zaprezentują?

D. J.: Rozmowy z kijowskim teatrem ulicznym Highlights prowadziliśmy już w ubiegłym roku, ale nasz festiwal się wtedy nie odbył. W tym roku Ukraińcy wspólnie z cyrkową grupą Vuala ze Lwowa zaprezentują spektakl "Przystanek Klaunada", w którym opowiedzą historię Arlekina wędrującego w poszukiwaniu wymarzonej ukochanej.

Co istotne, wielu aktorów teatru Highlights jest obecnie w jednostkach wojskowych. Prowadziliśmy rozmowy z tzw. komendami uzupełnień, żeby na czas festiwalu zostali zwolnieni i mogli przyjechać do Warszawy i zagrać swoje przedstawienie. Te rozmowy, które przeprowadzał Krzysztof Dubiel, zakończyły się sukcesem. Brzmi to nieco anegdotycznie, ale sytuacja tych artystów jest naprawdę dramatyczna.

Aktorzy z Kijowa chcą, żeby ten spektakl był formą podziękowania dla Polaków i warszawiaków za okazaną Ukrainie pomoc i opiekę nad uchodźcami.

PAP: Z zagranicy zaprosił pan również teatr z Korei Południowej. Teatry azjatyckie, a zwłaszcza koreańskie, rzadko goszczą na polskich festiwalach. Co widzowie zobaczą?

D. J.: Na festiwal przyjedzie grupa K-Arts Hannuri z Seulu. To jest profesjonalny zespół utworzony na Wydziale Tradycyjnej Koreańskiej Sztuki Teatralnej na Koreańskim Narodowym Uniwersytecie Sztuki.

Mam nadzieję, że to będzie prawdziwy hit. W polskiej nauce o teatrze niewiele pisze się o tradycyjnym teatrze koreańskim, a już prawie nic o antropologicznych poszukiwaniach korzeni teatru plenerowego. Grupa grupa K-Arts Hannuri zajmuje się badaniem dziedzictwa kulturowego swojego narodu, koncentruje się na odtwarzaniu tradycyjnych przedstawień plenerowych.

W Polsce w żadnej szkole teatralnej nie prowadzi się podobnych badań. Co prawda mamy u nas tzw. teatry ludowe, obrzędowe, ale powszechnie traktowane są jako "gorsze dziecko lepszej matki". Koreańską grupę można by porównać z eksperymentalnymi zespołami takimi, jak Teatr Węgajty lub Ośrodek Praktyk Teatralnych "Gardzienice". Wydaje mi się, że koreańscy artyści mogą nas nauczyć, że wartością jest właśnie to, co nas wyróżnia; co stanowi nasze dziedzictwo i że ono może być intrygujące.

Spektakl "Laon-pan" nawiązuje do tańca w masce, zwanego po koreańsku "pungmul", któremu towarzyszy szamańska muzyka. Koreańczycy opowiedzą widzom o "podziękowaniach w czas dożynek". Będzie to historia o ludziach uprawiających rolę i żyjących rytualnym cyklem zmian pór roku.

Przypomnę, że widowiska maskowe bardzo często odbywają się w Azji, są na porządku dziennym. Można wymienić choćby rozmaite parady uliczne i przemarsze świąteczne w Chinach i Japonii. Podobnie jest w Korei Południowej. W Polsce prawie zapomnieliśmy, że w teatrze, szczególnie azjatyckim, gesty mają swoje skodyfikowane znaczenia, wartość informacyjną. Można je będzie próbować odszyfrować, oglądając "Laon-pan".

PAP: Na festiwalu nie zabraknie reprezentacji polskich teatrów ulicznych i plenerowych. Co i kogo pan zaprosił?

D. J.: Wybitny poznański Teatr Biuro Podróży odwiedzi Warszawę z dwoma przedstawieniami. Pierwszym z nich jest legendarny spektakl tego teatru "Carmen Funebre", który powstał w latach dziewięćdziesiątych jako komentarz wobec wojny w byłej Jugosławii. Trwająca wojna na Ukrainie tworzy nowy kontekst dla odczytania tego przedstawienia, które pyta o to: jak to jest być uciekinierem, o mechanizmy wojny i o to, kto i po co ją wywołuje? Artyści z Poznania pokażą też swój najnowszy spektakl "Eurydyka", który opowiada o zerwanych więziach z powodu pandemii, wojny, emigracji. Żyjemy w globalizującym się świecie, bardzo często "za pracą" przenosimy się do innych krajów i te podróże powodują nie tylko rozłąkę, ale zerwanie więzi rodzinnych. Jeszcze wyraźniej widać to w przypadku uchodźców. Dlatego mit o Orfeuszu i Eurydyce i temat "nieodwracania się" wydaje mi się bardzo aktualny.

Z Poznania przyjedzie także Teatr Usta Usta Republika z multimedialnym widowiskiem "Cykl". To spektakl, który powstał kilka lat temu, a opowiada o natrętnej powtarzalności pewnych zjawisk. Łączy instalacje przestrzenne z grą aktorską i animacjami komputerowymi.

Ciekawą propozycją będzie z pewnością spektakl "DROM - ścieżkami Romów" krakowskiego Teatru Migro. To opowieść o społeczności Romów, w której nie ma przekazów literackich, a tradycje i kultura przekazywane są poprzez muzykę, pieśni i przekazy słowne. Ta historia Romów ukazana została bez słów jako "wieczna wędrówka", a oś narracyjną stanowi muzyka romska z różnych krajów. Często zapominamy, że był holokaust Romów i oni byli tak samo eksterminowani jak Żydzi.

Przedstawienie odsłania bogactwo intelektualne i kulturowe tej złożonej społeczności, która na szczęście w Polsce przestała być traktowana wyłącznie jako żebracy.

PAP: Na festiwalu zaplanowali państwo także prezentację premiery "Koniec i bomba", którą przygotował Walny Teatr. Co to będzie?

D. J.: To plenerowe przedstawienie oparte na tekstach Andrzeja Kondratiuka. Jak określił to sam twórca Adam Walny, "jest to spektakl na walec, katedrę i sześć otwartych trumien, w którym występuje sześć nadmarionet i przybłęda".

Nasz festiwal wspiera twórczość tego artysty, bo jest jedynym w Polsce lalkarzem-performerem, który tworzy spektakle, w których wszystkie rekwizyty, lalki i przedmioty są jego autorstwa. Dodam, że Adam Walny jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów-lalkarzy w Europie. Stosuje różne techniki lalkowe, m.in. lalki wodne, pałuby i nadmarionety. Oryginalny twórca, mieszkaniec Podlasia, który czerpie z tej mieszanki kultur Polaków, Białorusinów i Litwinów.

Ponadto obejrzeć będzie można spektakl "Pokój" gdańskiego Teatru Snów, czyli poetycką opowieść o samotnym mieszkańcu niezwykłego pokoju, usytuowanego na pograniczu marzeń i rzeczywistości, "Kosmiczną podróż Guliwera" na podstawie powieści Jonathana Swifta, którą przedstawi wędrowny Teatr Klinika Lalek z Wolimierza oraz przedstawienie "Satyriada" Teatru Na Walizkach z Wrocławia. Będzie to przewrotna historia o małżeństwie, w którym, jak napisali artyści, "miłość miesza się ze zdradą, wesele z pogrzebem, a wszystko to podbite jest muzyką bałkańską w tle".

PAP: Do kogo jest skierowany ten festiwal i jaka jest jego idea?

D. J.: Jego założeniem była popularyzacja zjawiska teatru plenerowego i ulicznego. Cały czas mam wrażenie, że ten fenomen kulturowy i teatralny wciąż nie jest dość doceniany, zarówno w perspektywie artystycznej, jak i społeczno-ekonomicznej. Gdy zbliżają się wakacje, napływają turyści - wiele miast na Zachodzie, ale i w Polsce organizuje takie festiwale i przeglądy, bo dostrzega ich potencjał kulturotwórczy.

Niestety, jak dotąd w Polsce to środowisko twórców oraz organizatorów festiwali ulicznych i plenerowych nie znalazło stałego formalnego wsparcia na poziomie instytucji samorządowych i ministerialnych. Mimo tych 30 lat historii Festiwalu Sztuka Ulicy - choć są festiwale starsze jak ten w Jeleniej Górze, który w tym roku obchodził będzie 40-lecie czy 35-letni krakowski festiwal Ulica - za każdym razem musi bardzo zabiegać o dotacje, przez co te masowe, ludyczne wydarzenia mają wymiar tylko lokalny.

Wydaje mi się, że sensowne byłoby przygotowanie ogólnopolskiego programu wspierania tego typu imprez i festiwali, chociażby dlatego, że poważnie wpisują się w dziedzinę przemysłu turystycznego. A to jest coś, co na razie umyka uwadze różnych szczebli władz.

29. Międzynarodowy Festiwal Sztuka Ulicy odbędzie się od 1 do 3 lipca w Warszawie. Przedstawienia prezentowane będą na Rynku Nowego Miasta, w parku Szczęśliwickim i na placu Defilad.

Szczegółowy program festiwalu znaleźć można na stronie: www.sztukaulicy.pl. Wydarzenie współfinansowane jest przez Miasto Stołeczne Warszawa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne