- Po co gramy? Bo po prostu to lubimy - tegoroczni absolwenci szkół teatralnych mówią o swoich marzeniach i planach.
Ignacy Gogolewski podczas inauguracji festiwalu ubolewał, że etos aktora upada. I przestrzegał, że coraz więcej kolegów dylemat "być czy mieć" rozstrzyga na korzyść jego drugiego członu. Poprosiliśmy kilku tegorocznych absolwentów o krótki komentarz. Aneta Wirzinkiewicz [na zdjęciu], PWST Kraków, Marta w "Romeo i Julii" Czy ideały uda się przenieść ze szkoły do teatrów? Do instytucjonalnych pewnie nie, bo w nich ciężko o pracę. Ale jeśli nie liczy się na złudną karierę, można działać obok instytucji: na ulicy, w stowarzyszeniach. Z przyjaciółmi powołałam do istnienia Avant' Teatr. Powstały w nim dwa tytuły pokazane w Łodzi: "Griga" i "Nasza mała stabilizacja". Maciej Więckowski, AT Warszawa, Henryk w "Ślubie" Od starszych kolegów wiem, że jeszcze w latach 80. opiekun roku sugerował absolwentom wybór teatru i przez pierwsze lata proponował ich dyrektorom, jakimi rolami wdrażać delikwenta do zawodu. Dziś jest mniej