EN

20.07.2020, 10:11 Wersja do druku

Dwuznaczne Epifanie

"Zwiastowania" w reż. Karoliny Szczypek oraz "Wzór na pole trójkąta" Michała Zdunika w reż. Jana Hussakowskiego w STUDIO teatrgalerii w Warszawie, w ramach XI Festiwalu Nowe Epifanie. Pisze Rafał Węgrzyniak w portalu Teatrologia.info.

fot. Marta Ankiersztejn

Interdyscyplinarny Festiwal Nowe Epifanie jest przedsięwzięciem paradoksalnym w warunkach trwającej wojny kulturowej. Organizuje go od roku 2008 Centrum Myśli Jana Pawła II, jako instytucja kultury miasta Warszawy przy znacznym wsparciu finansowym ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Początkowo nosił nazwę Gorzkie Żale wywodzącą się wprost z liturgii Wielkiego Postu, cztery lata temu zmienioną jednak na Nowe Epifanie nawiązującą do Listu do artystów Jana Pawła II. Zgodnie z ideą założycieli, aktora i menadżera Piotra Dudy oraz reżysera Marka Pasiecznego, festiwal – przede wszystkim teatralny i muzyczny – służyć miał wzmocnieniu nurtu katolickiego w laicyzującej się kulturze ponowoczesnej. Dlatego kolejne edycje festiwalu krążyły wokół wybranych motywów z kręgu tradycji chrześcijańskiej. W jego ramach dopuszczani być mieli do głosu również twórcy wątpiący czy poszukujący, a spektakle adresowane także do widzów znajdujących się już poza obrębem nauczania Kościoła katolickiego, czyli extra ecclesiam.

Ostatnia XI edycja festiwalu odbyć się miała w okresie wielkopostnym pomiędzy końcem lutego a początkiem kwietnia 2020, lecz przerwana została w połowie marca przez kwarantannę wywołaną globalną epidemią. Powstała ona wyłącznie pod kierunkiem teatrologa i dramaturga, Pawła Dobrowolskiego, który pod koniec 2019 rozstał się ze współpracującym z nim od roku 2014 przy tym festiwalu aktorem i reżyserem, Redbadem Klynstrą – Komarnickim, z powodu pytania, które ten zadał liderom ruchu LGBT na Twitterze.

Rozpoczęta w marcu edycja nosi tytuł Nie dotykaj mnie, czyli przypomina prośbę skierowaną przez Jezusa do Marii Magdaleny: „Noli me tangere”. Skupiona być bowiem miała na osobie Marii Magdaleny, czyli nierządnicy, która stała się wyznawczynią Chrystusa, a jak sugerują heretyckie apokryfy, wzbudzała w nim pożądanie. Nieprzypadkowo spektakle festiwalowe przed epidemią grane były w warszawskich teatrach z repertuarem często antyklerykalnym, jak Powszechny czy Dramatyczny.

W rezultacie zamknięcia teatrów na trzy miesiące, zakończenie XI Nowych Epifanii odbyło się dopiero 4 i 5 lipca w ulokowanej na poddaszu Malarni Studia zdominowanego od początku 2019 przez Komunę Warszawa, a dłużej przez identycznie nazywający się bar działający w tym jednym z najważniejszych do niedawna polskich teatrów. Zredukowana o połowę ze względów sanitarnych widownia obejrzała dwa spektakle powstałe w ramach Laboratorium Nowych Epifanii.

fot. Marta Ankiersztejn

Przygotowane w Teatrze Ochoty z udziałem studentów Akademii Teatralnej Zwiastowania reżyserki Karoliny Szczypek były typowym performensem grywanym zamiast przedstawień dramatycznych na scenach lewicowych. Na pustej scenie w dwóch rzędach ustawiono krzesła oraz kamerę umożliwiającą prezentowanie zbliżeń twarzy na ścianie. Ośmioro aktorów, czy raczej performerów obu płci, wypowiadało się niejako we własnym imieniu. Podkreślali oni wielokrotnie, że są studentami albo absolwentami warszawskiej szkoły teatralnej, jakby kształcenie się w tej uczelni uprawniało ich do upodmiotowienia na scenie. Występowali, poza jednym wyjątkiem, w zwyczajnych współczesnych strojach. Wypowiadali dialogi, a zwłaszcza monologi, powstałe zapewne w znacznym stopniu poprzez zapisywanie ich improwizacji na zadany temat, chociaż znalazła się wśród nich również parafraza oskarżenia Boga jako sprawcy cierpień niewinnych dzieci sformułowanego przez Iwana z Braci Karamazow Fiodora Dostojewskiego. Niektóre sceny zawierały elementy psychodramy, bo były osnute wokół ambiwalentnych relacji pomiędzy matką a córką, spowodowanych negatywnymi opiniami o figurze albo stroju tej drugiej. Wszystkie sekwencje krążyły bowiem wokół rodzicielstwa oraz stosunku matki lub ojca do dziecka bądź na odwrót.

Uczestnicy zdarzenia w trakcie scenicznej ankiety niemal wszyscy deklarowali, że nie wierzą w Boga. Jedyny dialog nawiązujący do tytułowego zwiastowania przez anioła Gabriela Maryi niepokalanego poczęcia syna Bożego zawierał elementy prowokacyjne czy wręcz bluźniercze. Zapewne dlatego nie został wygłoszony, lecz tylko wyświetlony na ścianie jako tekst do lektury. Twórcy spektaklu usiłowali w nim podważyć należące do fundamentalnych wierzeń katolików, a oparte na Ewangelii świętego Łukasza, przekonanie, że poczęcie, narodzenie i wychowanie przez Maryję dziecka było błogosławieństwem i łaską.

Podobnie spojrzeli na postać Marii Magdaleny z perspektywy ideologii gender. Na tle projekcji amatorskiego filmu ukazującego taniec państwa młodych na weselu przy akompaniamencie anglosaskiej piosenki o Marii Magdalenie, aktor odziany w białą suknię odnajdywał w sobie kobiecość. Później ten sam aktor, po wniesieniu plastikowej miednicy z wodą, przystąpił do mycia nóg siedzącej na krześle aktorki i ich wycierania swymi rozpuszczonymi długimi włosami. W ten przewrotny sposób ewokowane było natarcie stóp Jezusa wonnym olejkiem przez jawnogrzesznicę, opisane przez świętego Łukasza w Ewangelii.

Nazajutrz widzowie mogli zapoznać się ze spektaklem powstałym w Teatrze Nowym w Słupsku, uznanym za progresywny po próbie odegrania Klątwy Olivera Frljicia. Aktor i reżyser Jan Hussakowski wystawił w nim dramat Michała Zdunika Wzór na pole trójkąta. Przedstawienie rozgrywało się na scenie, zarzuconej niczym łóżko, mnóstwem białych poduszek, gdyż prezentowało doświadczenia dwóch kobiet i mężczyzny, którzy postanowili żyć w nienormatywnym związku małżeńskim. Po kolei wypowiadali oni do ustawionej z boku sceny kamery swe monologi. Odgrywali też humorystyczną scenkę odtwarzającą wynajęcie w hotelu pokoju dla trzech osób. W kulminacyjnym momencie spektaklu, po zrzuceniu części garderoby, demonstrowali również pozycje w jakich uprawiali seks. Przy czym najpierw akceptowane przez rzymski Kościół, a potem uznawane za grzeszne, a więc wywołujące dodatkową ekscytację. Trzyosobowy związek prowadzący satysfakcjonujące życie seksualne zapragnął mieć dziecko powstałe z wymieszania w warunkach laboratoryjnych materiału genetycznego obu kobiet i mężczyzny. Niestety, zamiast spełnienia ekscentrycznego pragnienia pojawił się kłopot, bo jedna z kobiet zaszła przez nieuwagę w zwykłą ciążę. Cała trójka musiała się więc wybrać do Słowacji, aby w tamtejszym gabinecie ginekologicznym dokonać zabicia poczętego dziecka, czyli zakazanej w Polsce, między innymi dzięki nauczaniu Jana Pawła II, aborcji na życzenie. Wprawdzie wszyscy uczestnicy związku bagatelizowali zabieg przekonując siebie i widzów, że usunięty zarodek bynajmniej nie był dzieckiem, ale ta sprawa położyła się cieniem na seksualnym trójkącie i doprowadziła do jego rozpadu. Spektakl, zmierzający w stronę tandetnej komedii erotycznej, niespodziewanie wskazywał granice permisywizmu w życiu seksualnym i ostrzegał przed pochopnym stosowaniem przerywania ciąży, prowadzącym do dręczącego poczucia winy.

W przypadku Wzoru na pole trójkąta nie miałem wątpliwości, że jest on przejawem dywersji na obszarze opanowanym przez propagatorów swobody obyczajowej i odrzucenia judeo-chrześcijańskich zasad w dziedzinie życia seksualnego. Zwiastowania były dla odmiany oczywistą próbą przetransponowania na grunt katolicyzmu elementów performansów uprawianych przez radykalną lewicę w celu dokonania destrukcji tradycyjnej kultury, w tym teatru. Nowe Epifanie wzbudzają szereg wątpliwości estetycznych, bo prezentują spektakle wątłe dramaturgicznie, nieporadnie wyreżyserowane i słabo grane przez początkujących twórców. Na dodatek zazwyczaj są to utwory niemal jednorazowego użytku – premiera sztuki Zdunika w Słupsku była raczej wyjątkiem. Także wywołują one w nielicznych widzach, gotowych poddać próbie swą cierpliwość, dezorientację ideową, bo niekiedy trudno odgadnąć, której z dwóch stron toczącej się wojny kulturowej, chrześcijańsko-konserwatywnej czy lewicowo-liberalnej, w istocie służą. W każdym razie festiwal obecnie w znikomym stopniu realizuje swój pierwotny cel.

Tytuł oryginalny

Dwuznaczne Epifanie

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Rafał Węgrzyniak

Data publikacji oryginału:

15.07.2020