„Pierwiastki życia” wg scenar. i w reż. Marcina Wąsowskiego w Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka w Lublinie. Pisze Magdalena Jankowska w „Akcencie".
Rok 2024 - tak dla Lublina szczególny przez uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2029 - przyniósł patronom tutejszych instytucji sowite hołdy. Książka Tomasza Pietrasiewicza „Józef Czechowicz. Śladami poety" wpisała się w obchody osiemdziesięciopięciolecia śmierci autora Poematu o mieście Lublinie. Jarosław Cymerman na łamach „Akcentu" ogłosił kolejny fragment monografii poświęconej temu twórcy. Ponadto pod koniec roku odbyła się premiera tragikomicznego dramatu muzycznego w reżyserii Łukasza Witt--Michałowskiego „Czechowicz. 20 i 2". Natomiast sylwetkę Juliusza Osterwy, którego imię nosi teatr przy ulicy Narutowicza, przybliżył Daniel Salman monodramem „Mistrz".
W tym czasie świat nauki obchodził jubileusz osiemdziesięciu lat istnienia Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Rocznicowe okoliczności, odradzający się potencjał miejsca z ogromnymi zasługami dla studenckiej kultury i wzrastające zainteresowanie herstoriami szczęśliwie zbiegły się w teatralnej inicjatywie. W Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka powstał spektakl poświęcony patronce uczelni. Pomysłodawczynią i producentką „Pierwiastków życia" jest dyrektorka tej placówki Izabela Pastuszko, a wykonawcami zostali studenci wyłonieni drogą castingu. Przy czym realizację projektu wsparli dojrzali artyści, w większości pracownicy lubelskiej uczelni, często też jej absolwenci.
Kształt nieskomplikowanej dramaturgicznie opowieści moderuje forma musicalu. (Na sceny wchodzi pokolenie wychowane na "La La Landzie i zachwycone 1989, w czym utwierdziła mnie tegoroczna Studencka Wiosna Teatralna w Lublinie). Zresztą to bardzo trafny wybór. Trudno bowiem liczyć, że grupa debiutantów poradzi sobie z oddaniem złożoności postaci poprzez aktorstwo typu psychologicznego. A połączenie dynamicznej narracji z muzyką, choreografią i aktywnie uczestniczącą w wydarzeniach scenografią pozwoliło udźwignąć zadanie.
„Skrzyknięty" do projektu zespół dysponuje, jak się okazało, wielkim zapałem i energią, które dały się spożytkować w myśl zasady: „gdy emocje stają się zbyt silne, by je wypowiedzieć, zaśpiewaj; kiedy są zbyt silne, by je wyśpiewać, zatańcz". W przedstawieniu noblistka schodzi z cokołu przed uniwersytetem, by stać się kobietą z krwi i kości. Zmienia się w guwernantkę bez posagu, ze złamanym przez miłosny zawód sercem. Pannę, która łamiąc konwenanse, odważnie wyrusza w świat po upragnioną wiedzę. Widzimy ją w Paryżu jako studentkę skazaną na minimum bytowe, obserwujemy jej początki w świecie nauki i determinację, z jaką kobieta walczy o pozycję w patriarchalnie zorganizowanym środowisku. Świadkujemy spotkaniu Marii i Piotra, i rodzącemu się uczuciu. Ich wspólnej katorżniczej pracy w laboratorium, którą zwieńcza przełomowe odkrycie i najwyższy z naukowych laurów.
Równocześnie bohaterka pokazuje się w domowym ognisku jako kochająca żona i matka. Jest tą, która w tragicznych okolicznościach traci męża, oddanego partnera prac badawczych, i tą, która w atmosferze skandalu wiąże się z mężem innej kobiety. Wiemy, że decyzje ze sfery intymnej rzutują na jej sytuację zawodową, co przyjmuje z wrodzoną sobie zdolnością pokonywania przeszkód.
Spektakl przypomina powszechnie znane fakty z życia uczonej, które siłę sceniczną zyskują jednak dzięki temu, że twórcy widowiska potrafili uruchomić nasze emocje obrazem, nastrojem muzyki, sekwencją ruchów o skontrastowanej strukturze. Dwie postaci ginące w półmroku pracowni zawalonej workami rudy uranowej przekonują widza o sile pasji, jaka cechowała te wybitne jednostki. Ich bezruch przy stole z elektrometrem eksponuje cierpliwość potrzebną w naukach doświadczalnych i nieugiętą wiarę w słuszność obranego celu. Sceny laboratoryjne tym intensywniej oddziałują, im mocniej są skontrastowane z lirycznymi momentami. Kiedy Marię i Piotra zaczyna łączyć miłość, wtedy w kręgu potężniejącego z każdą chwilą światła zaczynają tańczyć walca - od nieśmiałych kroków w miejscu do coraz szerszego i szybszego wirowania po scenie. A dosyć banalne rozwiązanie wcale tu nie razi.
To wszystko zaś przełamane zostało humorem, bo w tej koncepcji scenicznej prawda dokumentalna o uczonej przetykana jest migawkami ze współczesnego życia uniwersytetu jej imienia. Bohaterka spektaklu istnieje bowiem w dwu postaciach. Obok Marii „żywej" ukazanej w chronologicznym biegu zdarzeń jest Maria jako figura na cokole (Każdą gra inna aktorka). Zanim monument wrośnie w pejzaż lubelskiego kampusu, jest przedmiotem zamówienia, które rektor Seidler dla uczczenia XX-lecia UMCS w 1964 składa czołowemu autorowi pomników Marianowi Koniecznemu. Procedura przewozu i montaż posągu przed gmachem Wydziału Fizyki i Chemii stały się w spektaklu tematem zabawnej, a zarazem pouczającej sceny, w której ówczesna polityka i gospodarka znajdują krzywe zwierciadło. Ale odlana z brązu sylwetka kilkakrotnie uzyskuje prawo aktywnego wkroczenia do akcji. Pokazuje na przykład, jak nudzi ją stanie w posągowej pozie lub też jakich niedogodności doznaje od gołębi i licznych grup wycieczkowych. W innym momencie spogląda z rozczuleniem na siadających u jej podnóża studentów, którzy są półprzytomni od kucia do egzaminów albo z powodu zakochania czy snów o potędze swoich przyszłych dokonań.
Dobór materii scenicznej umożliwił żonglowanie jej elementami tak, aby całość spełniła kilka zamierzeń. W formie miłej zabawy udało się przypomnieć życie i przełomowe dokonania patronki UMCS-u. Zaakcentować, że odkrywczym polonu, naturalizowana Francuzka, pozostała patriotką swojej pierwszej ojczyzny. Niepostrzeżenie wydobyć wartość dydaktyczną, jaką stanowi przykład pracowitości i niezłomności w dążeniu do celu, akcentując przy tym, że pionierka radiochemii była kimś doświadczającym licznych ograniczeń. Tyle tylko, że zdecydowała się je pokonać i wytrwała w tym postanowieniu. Entuzjazm, z jakim wykonawcy „Pierwiastków życia" - dzisiejsi studenci - śpiewają piosenkę, w której cytuje się słowa pierwszej wykładowczyni na Sorbonie i pierwszej kobiety dwukrotnie nagradzanej w Sztokholmie (1903 i 1911), wydaje się autentycznie motywowany postawą bohaterki przedstawienia. Ona to bowiem powiedziała: „Musimy wierzyć, że jesteśmy do czegoś zdolni i że to coś musi zostać osiągnięte". Oni zaś dorzucają we własnym języku „Musimy wierzyć, że każdemu się uda". Zbiorowa siła ich głosów udziela się publiczności.
Spektakl „Pierwiastki życia" przygotowany przez Akademickie Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka jest częścią jubileuszu 80-lecia istnienia Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Prapremiera akademicka spektaklu odbyła się 4 kwietnia 2024 r. Scenariuszem i reżyserią zajął się Marcin Wąsowski, aktor i instruktor teatralny z doświadczeniem dramatopisarskim. Muzykę skomponował absolwent tejże uczelni Michał Iwanek - pianista, aranżer i wykładowca w Szkole Muzycznej im. T. Szeligowskiego w Lublinie. Wokalnie młodych artystów przygotowała dr Anna Michałowska-Kotynia z Katedry Muzyki Jazzowej i Rozrywkowej lubelskiej uczelni. Scenografię zaś wykonali studenci Wydziału Artystycznego UMCS pod opieką absolwenta i pracownika naukowego tegoż uniwersytetu dra hab. Roberta Kuśmirowskiego. Obsada: Natalia Kopycka, Wiktoria Kocjan, Natalia Sikora, Michał Puła, Filip Fabijański, Przemysław Krzyszczak, Zofia Faluszczak, Aleksandra Pazur, Paulina Jamrozik, Gabriela Słowańska, Gabriela Jędrys, Wiktoria Brewczak, Antola Sadło, Klaudia Biedacha, Joanna Baran.