W chwili, gdy świat pogrąża się w poważnym kryzysie, oczekiwanie od twórców wyłącznie artystowskich działań jest mocno fałszywe. Najważniejsze osiągnięcia współczesnego teatru niemieckiego, francuskiego, holenderskiego, brytyjskiego, a teraz także polskiego dowodzą, że teatr nie estetyzuje, lecz objaśnia rzeczywistość - pisze Maciej Nowak we Wprost.
Od lat polski teatr nie kipiał taką energią jak obecnie. Każdy tydzień przynosi premiery rozpalające publiczne emocje. Miesiąc temu byli to "Szewcy u bram" według Witkacego w reżyserii Jana Klaty (TR Warszawa), a tydzień temu "Czarownice z Salem" w reżyserii Izabelli Cywińskiej (Teatr Powszechny w Warszawie). Teraz mamy "Śmierć podatnika" 28-letniego dramaturga Pawła Demirskiego (Teatr Polski we Wrocławiu). Po drodze była jeszcze "Lustracja" Krzysztofa Kopki (Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy) i "Nordost" w reżyserii Grażyny Kani (Teatr Polski w Bydgoszczy). Cechą charakterystyczną każdej z tych realizacji i w ogóle współczesnego polskiego teatru jest mocne zaangażowanie w politykę i życie społeczne. Odróżnia to Polskę od doświadczeń innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie teatr ugrzązł w tradycyjnych, scenicznych konwencjach. Polscy reżyserzy i dramaturdzy reanimują publiczny dyskurs, którego uwiąd w ubiegłej dekadzie destrukcyjni