EN

6.12.2021, 09:27 Wersja do druku

Drogie Osoby! Zboczcie do Teatru Nowego w Łodzi na show o sobie

"Wszyscy jesteśmy dziwni" wg reportażu Karoliny Sulej w reż. Olgi Ciężkowskiej w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze  Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Lódź.

fot. Ha-Wa / mat teatru

"Wszyscy jesteśmy dziwni" to kolejny spektakl z kuratorowanego przez Remigiusza Brzyka cyklu "Nowy i młodzi". Tym razem twórcy zapraszają nas do enklawy dziwaków. A więc "Wsiadajcie na pokład! Lecimy do nieba, na księżyc i z powrotem!"

Coney Island to nowojorski półwysep, królestwo lunaparków, burlesek i sideshow, czyli ludzkiego cyrku. To tu spotkać można kobietę z brodą, połykacza mieczy, tancerkę w kostiumie krewetki i paradujące syreny. To "plac zabaw świata", "Sodoma nad morzem", "elektryczny eden" i "raj dla biedaków". A także wentyl bezpieczeństwa - jak wiktoriańskie freak shows. Żeby tego doświadczyć, nie trzeba jechać do Nowego Jorku, wystarczy zboczyć do Nowego (Teatru).
W Łodzi też mamy Wyspy Triobranda

Karolina Sulej, antropolożka i ciekawska reporterka, pojechała na Coney Island, bo dostrzegła w tym miejscu enklawę dziwności, kontrkulturowego radykalizmu i heroicznej walki o demokrację, a więc esencję amerykańskości - zagrożonej przez globalizację, gentryfikację i upupiającej odmieńczość prezydenturę Donalda Trumpa. Jej książkę reporterską wydały kilka lat temu Dowody na Istnienie.

Trumpa już nie ma, ale tekst pozostaje aktualny - i to bynajmniej nie tylko w USA. Kiedy dzieli się nas na wrogie obozy i mówi nam, czym jest "polska rodzina" ("chłopak i dziewczyna!"), a kim "Polak mały", co jest Dobre i Piękne, a co "zdegenerowane", powinniśmy się buntować. "Dbajmy o nasze syreny" - apeluje Karolina Sulej i ja się pod tym podpisuję wszystkimi kończynami.

Podoba mi się to, jak opowieść o Coney Island została ulokalniona. W tle oglądać możemy trawestację performensu Reverend Billy and The Church of Stop Shopping (kolektywu "Przestań kupować"), nagraną w barze Ignorantka przy ul. Legionów. Wypisane na transparencie hasło "Ocalmy Coney Island przed demonem monokultury", wymierzone w systemowe uładnianie, komercjalizowanie i normalizowanie, przypomina, że w Łodzi też mamy Wyspy Triobranda i byłoby świetnie, gdyby walec ich nie wyrównał.
Teatr klasy B

Książkę reporterską Sulej wzięły na warsztat studentki krakowskiej AST. Spektakl wyreżyserowała Olga Ciężkowska, a za adaptację i dramaturgię odpowiada Anna Mazurek, która pracowała już w Łodzi nad "Biegnij, mała, biegnij" w reż. Remigiusza Brzyka. Dziewczyny zrezygnowały z postaci reporterki-narratorki, która, jako "biały miś z Polski", sama była dla mieszkańców Coney Island egzotyczna. Fabularnym punktem zaczepienia stają się próby trupy teatralnej pod charyzmatycznym przywództwem Dicka Ziguna, samozwańczego króla Coney Island, który napisał właśnie dramat o kradzieży mózgu Richarda Nixona i przedstawia swojemu dziwacznemu zespołowi pomysły na realizację.

W garażowej, niskobudżetowej przestrzeni, w której siedzi się na skrzynkach po (jakżeby inaczej) Coca-Coli, prym wiedzie Sławomir Sulej, którego podejrzewam o to, że zagrałby po swojemu - ironicznie i dosadnie - nawet taboret, a towarzyszą mu zblazowana grunge-hipiska Barbara Dembińska (jak ona podpala Biały Dom!), burleskowo rozerotyzowana Magdalena Kaszewska, androgyniczna Katarzyna Żuk i frenetyczna Paulina Walendziak w kostiumie łączącym styl klauna i akrobatki, która pełni zarazem rolę wodzirejki (wiadomość z ostatniej chwili - zapisana w programie jako "gościnna", Walendziak jest już częścią zespołu Nowego - najwyraźniej mieszczański Jaracz ją rozczarował). To ostentacyjny teatr klasy B, niewypierający się przaśnej estetyki, a wręcz z upodobaniem się w niej taplający. Queerowanie Nowego.

Stand-up dziwoląga i protest song

Ciężkowska i Mazurek nie jadą po bandzie, nie epatują. Owszem, są w spektaklu elementy ludyczne - piosenki, przebijanie się sztyletem, zaspokajające wojerystyczne potrzeby widza zdjęcia kobiety z brodą, ludzi bez rąk i bez nóg albo - przeciwnie - z wieloma nogami, czy cierpiących na mikrocefalię.

"Wszyscy jesteśmy dziwni" to jednak przede wszystkim hołd oddany bohaterom reportażu Sulej. Kaszewska gra Bambi, która nie chciała być ani normalna, ani ładna. Walcząc o prawo bycia dziwką, zaprotestowała przeciwko wpisaniu w schemat - stała się kobietą-krabem, psychopatycznym klaunem czy dziewczynę pozbawioną rąk. Jej monolog to manifestacja własnej seksualności, dla której przestrzeń można odnaleźć w burlesce.

Najmocniejszą rolę dostała Katarzyna Żuk - to opowieść Patchworkowej Dziewczyny, czyli Nati Amos - kobiety, lesbijki, Latynoski i niepełnosprawnej. W książce Karoliny Sulej opowiada o sobie, jakby pisała list do Donalda Trumpa, w którym mówi: "Prawo do życia dał nam freak show" - przekonuje. "Czy pozwoli mi pan umrzeć, panie prezydencie?". W spektaklu Nowego monolog Patchworkowej Dziewczyny oddany został w konwencji stand-upu. Kiedy za plecami Żuk pojawił się portret Nati Amos, na widowni zaległa cisza.

"Wszyscy jesteśmy dziwni" to spektakl publicystyczny i zaangażowany. Nieprzypadkowo pojawia się w nim protest song. Czy to przeszkadza? Nie w Teatrze Nowym w Łodzi, który powinien zapewniać właśnie taką przestrzeń do dialogu. Ma przecież w logo zębatkę. Idźcie na ten spektakl, Drogie Osoby. "Dajcie się rozhuśtać, wyturlać, wykołysać, rozpędzić. Dajcie się oderwać od ziemi, wywrócić flaki i odebrać sobie rozum". Ja mam bzika na punkcie Brzyka.

Tytuł oryginalny

Drogie Osoby! Zboczcie do Teatru Nowego w Łodzi na show o sobie

Źródło:

„Gazeta Wyborcza - Łódź” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.