"Anna Karenina" w chor. Borysa Ejfmana z Sankt-Petersburskiego Teatru Baletu na Krakowskiej Wiośnie Baletowej. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Jak odtańczyć napisane opowieści? Jak odtańczyć najpotężniejsze napisane narracje świata? Jak, położywszy palec na ustach zdań, zmienić je w ciszę ruchu snutego na muzyce, zmienić je w ciszę tak, by ta cisza gestów nie gubiła smaku zdań? Dla Borisa Ejfmana pytania te, te jego taneczne igraszki z Duchem Opowieści, wolno zaczynają nabierać znamion obsesji. Choreografią swą dotykał już "Don Kichota", "Hamleta", "Braci Karamazow" i "Don Juana". Teraz dotknął "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja. Jak pokazać słowo Anna? Jak, uciszywszy gardło, w ruchu dłoni, stopy bądź głowy, w nagłej wypukłości pleców albo nagłym skuleniu ramion nie zgubić tego strzelistego, wibrującego r nazwiska Karenina? Pierwsze zdanie powieści brzmi: "Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób". Jak rozruszać tę frazę? A dalej - co? Dalej są cztery lata, ogrom czasu, kiedy dzieją się rzeczy godne