Stanisława Celińska jawi się w tej książce – po latach powracającej na rynek – jako osoba bardzo serdeczna i wyrozumiała dla słabości. Może trochę za mocno podkreślająca kwestię łaski, jakiej doświadczyła w momencie, gdy postanowiła rzucić alkohol, ale na szczęście Karolina Prewęcka potrafi dyskretnie nadać kierunek rozmowom i nie dopuszcza do tego, by natchnione kazania zbyt często powracały w wypowiedziach aktorki. Można zatem koncentrować się na życiu teatralnym czy spotkaniach filmowych, na muzyce, recitalach i na poszukiwaniu własnej artystycznej drogi, często na przekór mainstreamowym propozycjom.
Stanisława Celińska nie należy do aktorek, które łatwo byłoby zaszufladkować: wciąż chce zaskakiwać swoich widzów i chociaż pewna część szerokiego grona odbiorców nigdy nie pozna jej pełnego scenicznego wizerunku, bo postrzega ją, na przykład, przez pryzmat seriali, Celińska ma do opowiedzenia sporo ciekawych rzeczy. Nie przedstawia swojego pełnego życiorysu, bo takie rozwiązanie raczej by się nie sprawdziło na rynku pop. Wybiera za to ciekawostki – to związane ze szkołą aktorską, to z pracą u różnych reżyserów na planach filmowych, to wreszcie – ze specyfiką teatrów, w jakich pracowała. Pochyla się nad drobiazgami, zwykle – z zachwytem. Jeśli wpuszcza czytelników do swojego prywatnego życia, to tylko na tyle, na ile ma to związek z wielkimi wyznaniami: wspomina jedynie o tym, jak jej decyzje związane (pośrednio lub bezpośrednio) z nałogiem wpływały na dzieci: wyszukuje takie zagadnienia, które nie stanowią wielkiej tajemnicy, ale też nie naruszają prywatności ponad miarę. Ostrożna w ujawnianiu domowych spraw, Stanisława Celińska bez przerwy może mówić o swojej pracy. I to tak, że czytelnikom nie będzie się to nudzić. Zwłaszcza część publiczności literackiej do lektury przyciągnie za sprawą przedstawień Krzysztofa Warlikowskiego – trudnych sztuk, których większość nie obejrzy, a które przez nagość jako stały składnik scenicznych wyzwań wydają się co najmniej egzotyczne fanom seriali. Stanisława Celińska opowiada o tym, dlaczego zdecydowała się na taką scenę, co z niej wynosi i dlaczego ceni sobie ten rodzaj sztuki. Zdarza jej się też mówić o występach z patosem, zwłaszcza wtedy, gdy porzuca rozbawianie na rzecz krzewienia ważnych wartości. Sięga w autorskich produkcjach po tematy trudne i wymagające skupienia publiki – ale nie boi się ich, wiedząc, że potrafi i takie emocje z ludzi wydobywać. Dzieli się przemyśleniami na temat fachu i konsekwentnie buduje swój portret.
Obraz dopełniany jest przez wstawki dotyczące monologów do ukochanego psa (Karolina Prewęcka wstawia je świadoma, że dobrze definiują jej rozmówczynię w domowych pieleszach), a także dzięki laurkom wystawianym przez znajomych. I tu ciekawostka – Stanisława Celińska do udziału w książce zaprosiła nie tylko znanych i sławnych kolegów z branży, ale również ludzi anonimowych dla szerokiego grona odbiorców – na przykład swojego taksówkarza czy sąsiadki-koleżanki (które teatrem się nie interesują i otwarcie przyznają, że należą do grupy fanek “serialowych”).
Stanisława Celińska w rozmowie z Karoliną Prewęcką: Niejedno przeszłam. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020